Energia kontra finanse.

Jednym z kluczowych elementów wpływających na skuteczność zarządzania inwestowanymi środkami jest zdolność do identyfikacji kierunku przepływów kapitału pomiędzy sektorami gospodarki reprezentowanymi przez notowane na giełdach firmy. Jest dosyć naturalne, że kapitał płynie tam, gdzie w danym momencie "jest biznes do zrobienia". W latach 2002-2006 "biznes był robiony" w skali globalnej na rynkach nieruchomości i powiązanym z nimi poprzez kredyty hipoteczne sektorze finansowym. Historycznie niskie stopy procentowe sprzyjały w tym okresie wzrostom cen nieruchoności na świecie, hossa na rynku nieruchomości napędzała popyt na finansowenie inwestycji i spekulacji na "real estate", boom kredytowy powiększał przychody i zyski inwstytucji finansowych. Nic dziwnego, że od czasu zakończenia w 2002 roku kryzysu z początku tej dekady wywołanego pęknięciem bańki spekulacyjnej w sektorach telekomunikacyjnym i IT (Nasdaq), kapitał lokowany na giełdach skierował się w dużej mierze w stronę sektora finansowego. Można to zaobserwować na poniższym wykresie względnej siły globalnego sektora Financials w stosunku do benchmarku (z którego to wykresu dodatkowo usunięty został długoterminowy trend). Pomiędzy 2002 a 2006 rokiem spółki sektora finansowego były systematycznie silniejsze od rynku osiągając 2 lata temu po 4-letniej wędrówce w górę znaczący historycznie poziom "wykupienia" względem długoterminowego trendu. Podobną do tej osiąginętej w 2006 roku pozycję Financials osiągnęły w 2001 roku (tuż przed ujawnieniem kłopotów firm typu Enron czy Worldcom), w 1998 roku (przed bankructwem Rosji/funduszu LTCM), w 1993 roku (przed kryzysem meksykańskim) oraz w 1989 roku (przed poprzednim kryzysem na rynku nieruchomości w USA określanym jako "S&L crisis").

Spółki sektor finansowego utrzymywały się na tym osiągniętym wysokim poziomie przez około rok. W tym czasie dynamika wzrostu cen nieruchomości stopniowo słabła w ślad za rosnącymi stopami procentowymi (czyli kosztem finansowania spekulacji). Wreszcie na początku roku na tej lśniącej fasadzie zaczęły się pojawiać pierwsze pęknięcia (luty-marzec 2007 upadek New Century Financial specjalizującego się w sub-prime'ach). Co było potem, wszyscy wiedzą. W ciągu roku względna siła sektora finansowego wykonała "ostrą jazdę bez trzymanki" na południe i w marcu tego roku w momencie upadku Bear Stearnsa znalazła się na poziomach obserwowanych w okresie minionych 2 dekad jedynie 8 i 16 lat temu. Nieczęsto obserwowana skala osłabienia sektora finansowego na świecie względem reszty rynku oraz kusząca 8-letnia cykliczność sugerują, że w tym roku na wykresie względnej siły globalnego sektora finansowego powinien zostać ustanowiony istotny dołek, po czym sektor ten powinien ponownie zacząć umacniać się względem reszty rynku.

Takie hipotetyczne umocnienie może odbyć się na dwa sposoby. Po pierwsze akcje banków, deweloperów itp., mogą zacząć silnie zwyżkować. Wydaje się to obecnie ciągle jeszcze mało prawdopodpobne. Istnieje natomiast druga mozliwość: sektor finansowy pozostanie względnie słaby, ale część innych sektorów zacznie być jeszcze słabsza pociągając w dół globalny indeks i powodując relatywne umocnienie się Financials.

Proponuję przyjrzeć się drugiemu z 10 głównych sektorów giełdowych według GICS (Global Industry Classification Standard) czyli sektorowi Energy:

Jak widać, przez większą część przedstawionej historii względna siła sektora spółek wydobywających i produkujących surowce energetyczne poruszała się mniej więcej jak lustrzane odbicie względnej siły sektora finansowego. Nie trzeba się specjalnie głowić, by odgadnąć przyczyny takiej ujemnej korelacji obu sektorów. Od strony praktycznej warto zauważyć, że obecnie pozycja względnej siły sektora Energy wobec rynku przypomina pozycją sektora finansowego w szczycie boomu na rynku kredytów hipotecznych w 2006 roku. Równocześnie sektor Energy osiągnął poziom "wykupienia" względem rynku porównywalny jedynie do 2 epizodów z ostatnich 20 lat: paniki wywołanej udarzeniami huraganów Katrina i Rita w III kw. 2005 oraz szoku spowodowanego zajęciem Kuwejtu przez Irak latem 1990 roku. Jak widać na wykresie osiągnięcie przez względną siłę sektora Energy podobnego do obecnego odchylenia od długoterminowego trendu skończyło się odpowiednio półtorarocznym okresem słabości sektora (październik 2005-marzec 2007) oraz 5-letnim okresem podobnego osłabienia względem rynku (lata 1990-95).

Oczywiście sektor spółek wydobywających i produkujących surowce energetyczne może pozostawać silny jeszcze dowolnie długo. Dwa lata temu siła względna sektora finansowego pozostawała na wysokim poziomie przez rok zanim rozpoczął się kryzys. Czynnikiem decydującym będzie zachowanie cen surowców energetycznych, a w szczególności cen ropy naftowej. Zimą ub.r. silne historyczne wyprzedanie względnej siły sektora Energy względem długoterminowego trendu sugerowało, że być może spadek cen ropy naftowej do 50 dolarów za baryłkę, który nastąpił po zakończeniu paniki z III kw. 2005., stanowił dobrą okazję do zaangażowania się w tym sektorze. I rzeczywiście sektor ten wraz z ceną ropy wszedł w trwającą ponad rok silną falę hossy. Obecnie sytuacja jest dokładnie odwrotna. Skrajne wykupienie względnej siły indeksu sektorowego sugeruje, że być może rynek ropy naftowej jest obecnie przegrzany i pomimo możliwości utrzymywania się wysokich cen przez jeszcze jakiś czas jego perspektywy w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy nie są jednak zbyt rewelacyjne…. 

Dodaj komentarz