Zaczęło się?

W trakcie trzech sesji we wtorek, środę i czwartek cena ropy naftowej na rynkach światowych spadła o 10,8 proc. To największy trzysesyjny spadek ceny ropy od marca 2005 roku, więc warto ponownie przyglądnąć się sytuacji na tym rynku i zastanowić się nad prawdopodpobnymi scenariuszami dalszych wydarzeń na giełdach.

Przede wszystkim warto zauważyć, że szczyt cen na rynku ropy naftowej zbiegł się z apogeum paniki na amerykańskim rynku akcji spółek z sektora finansowego (patrz Upadające giganty). Co więcej silny spadek ceny ropy w środę nastąpił równocześnie z największym od prawie 21-lat jednodniowym skokiem w górę wartości indeksu S&P Financials odzwierciedlającego zachowanie cen akcji spółek amerykańskiego sektora finansowego. W środę S&P Financials skoczył w górę aż o 12,3 proc. Jeśli uwzględnić dane z minionego ćwierćwiecza to ta zwyżka jest porównywalna jedynie do 14,3 proc. odbicia tego indeksu, które nastąpiło tuż po słynnym – największym w historii – jednodniowym załamaniu cen akcji z października 1987 roku. Wtedy – 21 lat temu – to spektakularne odbicie w górę z 21 października 1987 poprzedziło okres miesięcznej konsolidacji cen, z której S&P Financials wyszedł dołem pod koniec listopada, po to by ustanowić na początku grudnia 87 dno bessy (na poziomie 18 proc. niższym niż w szczycie omawianego pokrachowego silnego odreagowania z 21 października). Warto zauważyć, że odbicie z tego tygodnia nastąpiło z okolic poziomu dołków dwu poprzednich "rynków niedźwiedzia" na indeksie z 1998 roku i 2002 roku, co wzmacnia jego znaczenie.

 

Gdyby scenariusz przerabiany przed 21 laty zastosować do obecnej sytuacji, to otrzymalibyśmy prognozę ponownego testu lipcowego dołka na S&P Financials za niecałe 2 miesiące i rozpoczęcia trwałej hossy począwszy już od września. Obecną sytuację można porównać również do tej ze stycznia tego roku. Styczniowy dołek wyprzedaży na rynkach akcji poprzedził o 2 miesiące wtórne minimum z połowy marca, które na niektórych rynkach wypadło poniżej dna ze stycznia, a nie niektórych – patrz WIG – powyżej. Osobiście przesuwałbym ten wtórny dołek na październik – to dobra pora na zakończenie bessy – ale oczywiście nie można się tu zbytnio upierać – kilka tygodni w tę czy w tamtą stronę nie robi większej różnicy.

A to – nieco bardziej pesymistyczna – interpretacja obecnej sytuacji oparta na porównaniu dotychczasowej bessy na europejskim rynku akcji do fali bessy rozpoczętej w marcu 2000 i kulminującej tuż po atakach z 11 września 2001:

 

Tegotygodniowe zachowania rynku surowców energetycznych i rynku akcji spółek sektora finansowego stanowi doskonałą egzemplifikację tezy, którą starałem się zaprezentować w swoim komentarzu z 3 czerwca zatytułowanym Energia kontra finanse. Obecnie wydaje się być tym bardziej jasne, że zakończenie spadków cen akcji spółek sektora finansowego w krajach rozwiniętych wymaga wejścia w bessę rynku surowców – w szczególności surowców energetycznych. Dopóki nie ustatnie "finansowy krwotok" powodujący utratę przez kraje rozwinięte, gdzie skoncentrowany jest sektor finansowy, setek miliardów dolarów na rzecz eksporterów surowców energetycznych, nie może być raczej mowy o przywróceniu stabilizacji i zakończeniu bessy na największych rynkach akcji.

Ostatni spadek cen cen ropy przydaje wiarygodności tezie, którą starałem się sformułować w komentarzu z 19 czerwca zatytułowanym Surowce 2008 = akcje 2007. W zeszłym roku akcje drożały niezmordowanie do 6 lipca, kiedy to rozpoczęła się trwajaca przez następny rok bessa. W tym roku z podobnie nieustajacymi wzrostami – trwającymi ewidentnie wbrew rynkowym fundamentom – mieliśmy do czynienia na rynku ropy naftowej. I podobnie jak w przypadku akcji sprzed roku poważniejsze spadki rozpoczęły się w pierszej połowie lipca (najwyższe zamknięcie na rynku ropy West Texas Intermediate miało miejsce 3 lipca).

Posiłkując się tą analogią otrzymujemy następujący scenariusz dla cen ropy na następne 12-miesięcy:

W jego ramach obecna wyprzedaż na rynku ropy powinna ulec pogłębieniu i do połowy sierpnia cena ropy spadłaby poniżej poziomu swojej 200-sesyjnej średniej, a więc poniżej 110 dolarów. Ten spadek nie byłby jednak trwały i zostałby skasowany wtórną zwyżką trwającą do października ("miesiąc oszczędności" to sezonowe apogeum dla ropy, koniec okresu huraganów w Zatoce Meksykańskiej oraz zapewne moment pojawienia się jakichś przedwyborczych niespodzianek w USA…). Dopiero po ustanowieniu wtórnego październikowego szczytu cen ropa weszłaby – w rok po akcjach – w silną – rzędu 50 proc. – bessę.

Jest w miarę oczywiste, że zakreślony powyżej scenariusz byłby bardzo korzystny dla rynków obligacji, gdyż oznaczałby szybkie – począwszy od końca tego roku – zejście dynamki wskaźników inflacji w dół (w tym tygodniu podano dane o najwyższym od lutego 1991 – czyli od czasu "Pustynnej Burzy" – wzroście cen detalicznych w USA o +5 proc. r/r).

 

Pora zaktualizować wykres rentowności krajowych obligacji skarbowych po raz pierwszy zaprezentowany w komentarzu z 27 maja zatytułowanym Sygnał dla kontrarian:

 

Jak widać dotychczasowy szczyt rentowności – a więc dołek cen obligacji – został na naszym rynku ustanowiony 1 lipca (po dotknięciu pierwszego z hipotetycznych celów technicznych), po czym nastąpił największy od pół roku spadek rentowności (wzrost cen obligacji). Trudno nie wiązać tego korzystnego dla posiadaczy obligacji rozwoju wydarzeń z ostatnim spadkiem cen ropy naftowej oraz analogicznymi wzrostami cen obligacji w strefie euro (ostatnia brawurowa podwyżka stóp ECB była pewnie jednym z czyników, które przyczyniły się do schłodzenia koniunktury na rynku surowców). Na powyższym wykresie pozwoliłem sobie nanieść prognozę rentowności krajowych 5-letnich obligacji skarbowych opartą na założeniu, że zachowanie rynku ropy naftowej nadal będzie rządzić rynkami obligacji. Lipcowy szczyt rentowności 5-latek na poziomie 6,86 proc. wypadł nieco poniżej poziomu, który osobiście postrzegam jako orientacyjny cel bessy na krajowym rynku obligacji (7,20 proc. dla 5-latek), ale być może po zakończeniu obecnej zwyżki rynek da jesienią jeszcze jedną okazję do okazyjnych zakupów.

Dodaj komentarz