Ekonofizyk o ropie.

Od poczatku lipca cena ropy naftowej spadła na światowych rynkach o 18,4 proc. (ceny zamknięć WTI). Stanowi to największą zniżkę od 1,5 roku, choć na tle całej rozpoczętej prawie już 10-letniej hossy, ta przecena już właściwie trudno zauważalna.  

 

W przyszłym tygodniu trzeba się będzie zająć rozważaniami na temat celu tego krótkoterminowego ruchu i perspektyw ewentualnego przyszłego odbicia cen ropy – i innych surowców – w górę. To co jednak obecnie naprawdę jest interesujące to średnioterminowe perspektywy rynku surowców. Czy rzeczywiście lipcowy szczyt był czymś więcej niż tylko kolejnym stopniem niekończącej się surowcowej hossy? Czy rzeczywiście istnieją szanse na wystąpienie na rynku surowcow bessy porównywalnej do tej, które od roku trapi rynki akcji? Prawidłowa odpowiedź na to pytanie jest warta wiele pieniędzy, gdyż kluczowe znaczenie jakie rynki surowców uzyskały w ostatnim okresie powoduje, że koniunktura na w tym segmencie rynków w bezpośredni sposób będzie oddziaływać na praktycznie wszystkie inne klasy aktywów.

Dziś chciałbym podzielić się prognozą dla rynku ropy naftowej (oraz dla światowego rynku akcji) wyprodukowaną przez dosyć nietypowy zespół analityczny: prof. Stanisława Drożdża i jego kolegów z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk, Uniwersytetu Rzeszowskiego i Institut fur Kernphysik. Jedną ze specjalizacji profesora Drożdża jest ekonofizyka, czyli "nowe podejście w ekonometrii zajmujące się zastosowaniem metod matematycznych, stosowanych dotychczas w fizyce, w naukach ekonomicznych – zwłaszcza do badania systemów ekonomicznych, a szczególnie zastosowanie funkcji log-periodycznych do prognozowania rynków finansowych. O tym podejściu może najlepiej opowiada sam profesor we fragmencie jednego ze swoich wywiadów:

"Co z tego w praktyce wynika? Jak wy, ekonofizycy, przewidujecie trendy giełdowe?

– Rynek finansowy, podobnie jak natura, balansuje na granicy między porządkiem a chaosem. Cała sztuka to wychwycić ów porządek. Najlepsze kwalifikacje mają ku temu fizycy. Są doświadczeni w badaniu złożonych układów dynamicznych, np. górskich lawin czy ruchów skorupy ziemskiej prowadzących do trzęsień ziemi. A mechanizm tych zjawisk jest dość podobny do krachów giełdowych. Trzęsienie ziemi to nagłe uwolnienie naprężeń skorupy ziemskiej. Naprężenia na giełdzie są wtedy, kiedy wszyscy inwestorzy czują, że hossa się kończy, że wszystko zmierza w jednym kierunku. W kierunku punktu krytycznego.

Co to jest punkt krytyczny?

– To punkt, gdzie układ jest bardzo wrażliwy nawet na minimalną zmianę parametrów. Taka wrażliwość jest możliwa na styku regularności i chaosu. Ideę krytyczności dobrze oddaje pryzma piasku. Gdy usypujemy górę z ziarenek, nic z początku się nie dzieje. Aż do czasu, gdy góra osiągnie maksymalne nachylenie i bardziej stroma już nie będzie. To nachylenie krytyczne. Teraz wystarczy ziarenko piasku, by spowodować lawinę. I choć częściej będziemy mieli małe "lokalne" lawinki, to raz na jakiś czas jedno jedyne ziarenko spowoduje wielką "globalną" lawinę. Pryzma staje się układem w stanie krytycznym. Jedno ziarenko może odmienić wszystko.

Ale jak punkt krytyczny, czyli krach, przewidzieć?

– Jedną z dróg jest teoria log-periodyczności, którą się zajmuję. Pewne fragmenty wykresu indeksu giełdowego powtarzają się cyklicznie – to one stanowią czynnik deterministyczny. Wykresy notowań indeksów giełdowych wahają się w górę i w dół. Ale im bliżej krachu, tym wahania są częstsze, a kolejne lokalne minima są bliżej siebie. Choć wykres idzie generalnie w górę, gracze wykazują coraz większą nerwowość. Z moich badań wynika, że skoro różnica między aktualnym minimum a poprzednim wynosiła np. cztery lata, to kolejne może nastąpić po okresie dwa razy krótszym, czyli po dwóch latach. Jeszcze kolejne – po roku itd. W ten sposób pojedyncze wahnięcia (powtarzające się fragmenty wykresu) są coraz krótsze, aż zbliżają się do zera. Wtedy jesteśmy w punkcie krytycznym.

To podejrzanie proste…

– Ale to nie koniec niespodzianek. Wykresy indeksów giełdowych mają cechę samopodobieństwa: ich fragmenty mogą być jakby miniaturką całości. Kiedyś zrobiłem eksperyment z finansistą, który zajmuje się krótkoterminową spekulacją w dużym banku europejskim. Pokazałem mu dwa wykresy zmian indeksu: jeden w skali trzech godzin, drugi w skali roku. Nie odgadł, który jest który. Jeśli do fragmentu wykresu wieloletniego przyłożymy lupę, widzimy to samo i takie same prawa tam obowiązują. Krachy w skali mikro i makro można prognozować, używając tych samych technik."

Prognoza, która mnie tu interesuje przedstawiona została w pracy zatytułowanej "Current log-periodic view on future world market development", którą można przeczytać tu. Jedną z tez tej pracy, który nas tu interesuje, jest stwierdzenie, że:

"(…) the related critical time corresponds to the first dekade of July 2008. Consequently, during the Summer that follows the oil prices are likely to drop down even below 100 USD."

W tłumaczeniu na język obrazkowy oznacza to mniej więcej to: 

Precyzja z jaką zastosowana przez profesora Drożdża metodologia pozwoliła już wiosną wskazać początek lipca jako oczekiwany termin szczytu ostatniej półtorarocznej zwyżki cen ropy naftowej zastanawia i każe być może nieco poważniej potraktować prognozy dalszego spadku cen ropy naftowej w najbliższym czasie.

 

Dodaj komentarz