Prawie jak hossa.

Jeśli na dzisiejszej sesji wartość średniej przemysłowej Dow Jonesa wzrośnie o 1,3 proc., to Amerykanie chcąc nie chcąc będą chyba musieli ogłosić trwanie nowej hossy. Jak bowiem zwrócił uwagę Mike Burk (autor użytecznych cotygodniowych komentarzy na temat szerokości i sezonowości amerykańskiego rynku akcji) dotychczasowy obyczaj nakazywał ogłaszać nowy rynek "byka" czy też "niedźwiedzia" po – odpowiednio – wzrośnie lub spadku głównego indeksu rynku akcji o ponad 20 proc. Ewentualny wzrostu DJIA powyżej poziomu 9062,8 pkt. oznaczałby właśnie 20 proc. zwyżkę cen akcji w stosunku do dna z 20 listopada (7552,3).

Warto zwrócić uwagę, że inne główne indeksy amerykańskiego rynku akcji już wypełniły to kryterium: S&P 500 zyskał już od dołka +23,8 proc., Nasdaq Composite +24 proc., Russell 2000 +31,3 proc., a Value Line Arithmetic aż +39,4 proc:


Osobiście sądzę, że ewentualny medialny szum na temat hipotetycznego przekroczenia przez obecną zwyżkę Dow Jonesa magicznego progu 20 proc., stworzyłby dla krótkoterminowych graczy dobrą okazję do zamknięcia pozycji na rynku akcji. Poziom 1000 pkt. dla S&P 500 i odpowiadające mu okolice 2000 pkt. dla WIG-u 20, to potencjalnie silne strefy oporu i wątpię, by "byki" były zdolne sforsować je już teraz.

Pomimo tego zastrzeżenia proponuję popuścić wodze fantazji, pobawić się myślą, że rzeczywiście 20 listopada na polskim rynku rozpoczęła się nowa hossa i pospekulować sobie w celach rozrywkowych jak owa hipotetyczna hossa na krajowym rynku akcji mogłaby wyglądać. Upraszczając sprawę do maksimum załóżmy, że hossa to będzie podobna do trzech poprzednich. Hossę z lat 1992-1994 pominąłem, by nie otrzymać nadmiernie optymistycznych wyników. Jako daty startowe trzech pozostałych "rynków byka" przyjąłem jedną nietypową datę – 16 listopada 1994 (chciałem mieć koniecznie jesienne dno bessy; formalnie WIG spadał jeszcze do marca 1995, ale indeks cenowy osiągnął minimum już w listopadzie 1994) oraz dwie daty bardziej konwencjonalne: 9 października 1998 oraz 3 października 2001. Te daty to odpowiednio apogeum kryzysu meksykańskiego, szczyt paniki po bankructwie Rosji i upadku funduszu LTCM oraz dno bessy na EM ustanowione po panice wywołanej atakami z 11 września 2001.


 

 

Po uśrednieniu tych trzech ostatnich "rynków byka" na GPW i zaczepieniu ich w ostatnich dołku WIG-u z 20 listopada ubiegłego roku otrzymujemy następującą "projekcję" wartości WIG-u w ciągu następnych 2 lat:

 

 

Że co? Że za bardzo optymistycznie? Zapewne. Ale wielce intrygujące jest to, że mój model dynamiki krajowej produkcji przemysłowej oparty na zachowaniu kursu złotego względem koszyka wybranych walut coraz bardziej się rozpędza, sugerując "V-shaped recovery" w polskim przemyśle:

 

 

 

Zbyt wcześnie jeszcze by odważyć się na postawienie jednoznacznej tezy, ale całkiem niespodziewanie równanie "akcje 2009 = akcje 1999" zaczyna być warte rozważenia…

Dodaj komentarz