O przyczynach kryzysu (i trochę o teorii podrywania dziewcząt), cz. 1.

Najlepszą znaną mi analizę przyczyn obecnego globalnego kryzysu finansowego, którego skalę w trochę udramatyzowany sposób przedstawiono w poniższym filmiku (dziękuję panu "kurnal" za "link")

 

 

 

 

… zaprezentował już wiosną 2005 roku Edward Chacellor. Jest to między innymi autor przetłumaczonej na język polski książki "Historia spekulacji finansowych".

 

Chancelor swą analizę, którą chciałbym tu pokrótce omówić, zawarł 3,5 roku temu w swej prezentacji dla "Global Borrowers and Investors Forum". Prezentacja nosiła proroczy tytuł "The Destabilizing Stability of the Greenspan Era" ("Destabilizująca stabilność ery Greenspana") i można się z nią za poznać tu, do czego gorąca zachęcam.

 

Wniosek z tej analizy jej autor przedstawił w takiej oto postaci atraktora Lorentza:

Prześledźmy pokrótce jak Chancellor doszedł do tak interesującego wniosku. W swej prezentacji zajął się omówieniem trzech tez postawionych w przeszłości przez ekonomistów na temat genezy kryzysów finansowych i użył tych tez do krytyki prowadzonej przez Rezerwę Federalną kierowaną przez Alana Greenspana. Ci trzej ekonomiści to Hyman Minsky, noblista z 1974 roku Friedrich von Hayek oraz jego nauczyciel Ludwig von Mises. Pierwszego z nich – nawiasem mówiąc ucznia Josepha Schumpetera oraz Wassilija Leontiefa" – można próbować upchnąć w keynesowskiej szufladce. Dwaj pozostali to czołowi przedstawiciele tzw. Szkoły austriackiej w ekonomii (nawiasem mówięc urodzony we Lwowie Mises był uczniem pochodzącego z Nowego Sącza założyciela Szkoły Austriackiej Carla Mengera, który doktoryzował się na Uniwersytecie Jagiellońskim).

Minsky, który postawił tezę, że system rynkowy jest w naturalny sposób niestabilny, a główną przyczyną pojawiających się kryzysów jest długi okres uprzedniej stabilności. Zdaniem Minsky’ego wraz z przedłużającym się okresem prosperity gospodarczej podmioty uczestniczące w rynkowej grze – czy to firmy czy to gospodarstwa domowe – zaczynają stosować coraz bardziej agresywne formy finansowania swej działalności. Na początku omawianego procesu większość podmiotów ostrożnie operuje długiem zaciągając go tylko tyle, by być zdolnym do spłaty – z generowanych zysków – zarówno odsetek jak i kapitału. Z czasem takie konserwatywne podejście jest wypierane przez bardziej spekulacyjne polegające na operowaniu dźwignią finansową, przy której z zysków możliwa jest obsługa odsetek od długu, a spłata kapitału następuje przez rolowanie długu (większość współczesnych rządów należy do tej kategorii określonej przez Minsky’ego jako „spekulacyjna”). I wreszcie pod koniec długiego okresu boomu rynek zaczyna być zdominowany przez najbardziej agresywne podmioty stosujące finansowanie swej działalności nie różniące się w swej istocie od „piramidki finansowej” („Ponzi scheme” w terminologii Minsky’ego). Jest jasne, że wtedy niewielkie zakłócenie jest w stanie spowodować kaskadowe zawalenie się całej struktury. W świetle ostatniej afery Madoffa, który prowadził sobie tuż pod nosemregulatorów z SEC najnormalniejszą w świecie "piramidkę finansową" terminologia Minsky’ego brzmi proroczo…

Interpretacja Minsky’ego jest preferowana przez współczesnych keynesistów, gdyż odwraca uwagę na roli banków centralnych w tym procesie. Powszechnie mówi się, że rynki przeżywają obecnie swój "Minsky moment". Dokładnie odwrotnie do sprawy podchodzą obaj ekonomiści zaliczani do austriackiej szkoły ekonomicznej. Friedrich von Hayek za źródło destabilizacji uważał błędną jego zdaniem politykę banków centralnych nastawioną na stabilizację poziomu cen detalicznych w gospodarce. W warunkach „dobrej deflacji” – zjawiska polegającego na systematycznym spadku cen wynikającym z postępu technicznego (patrz ceny komputerów czy ekranów ciekłokrystalicznych) – próby osiągnięcia stabilności cenowej muszą prowadzić do utrzymywania stóp procentowych na zbyt niskim poziomie, co skutkuje narastaniem stanów nierównowagi, które prędzej czy później są likwidowane w gwałtowny sposób w postaci krachu. "Bańka" cenowa na rynkach surowcowych ("Stara Gospodarka") z lat 2004-2008, to właśnie skutek takiej polityki nastawionej na przeciwdziałania procesom deflacyjnym z "Nowej Gospodarki" z lat 2000-2002.

Jeszcze inną opinię na interesujący nas temat wygłosił już w lata 20-tych XX-wieku nauczyciel Hayeka Ludwig von Mises. Postawił on tezę, że to próby powstrzymania procesu pękania „spekulacyjnej bańki” poprzez interwencyjne złagodzenie polityki pieniężnej banku centralnego prowadzą do powstania kolejnych – jeszcze większych niż poprzednie – spekulacyjnych „bąbli”, które „pękając” w przyszłości stwarzają znacznie większe problemy niż te, z którymi początkowo bank centralny walczył za pomocą ultra-niskich stóp. Nie trzeba się zbytnio rozwodzić by dowieść, że jest to wierny opis skutków interwencji banków centralnych, które nastąpiły po krachu giełdowym z lat 2000-2002, a które doprowadziły do wyhodowania jeszcze większego spekulacyjnego potwora na rynkach nieruchomości, surowców i wielu innych.

Trzeba oddać Edwardowi Chancellerowi, że genialnie zdiagnozował za pomocą tych trzech koncepcji stan rynku już wiosną 2005 roku, a więc na dwa lata przed początkiem ostrej fazy kryzysu. Po szczegóły odsyłam do prezentacji.

 

Ponieważ blox narzuca ograniczenia wielkości komentarzy dalszy ciąg tych rozważań przedstawię w następnym wpisie, w którym nieskromnie spróbuję dodać coś od siebie do przedstawionej powyżej diagnozy. Dla zachęty powiem, że pojawi się tam w związku z kwestią genezy kryzysu wątek teorii podrywu, który zostanie zilustrowany poniższym fragmentem filmowym:

 

 

Dodaj komentarz