O przyczynach kryzysu (i trochę o teorii podrywania dziewcząt), cz. 2.

W poprzednim komentarzu zrelacjonowałem w skrócie trzy próby wytłumaczenia przyczyn powstawania kryzysów podobnych do tego, z którym mamy obecnie do czynienia na świecie. Wszystkie trzy hipotezy właściwie sugerowały kluczową odpowiedzialność banków centralnych za powstawanie stanów nierównowagi, które następnie są likwidowane w spektakularny sposób. Nawet hipoteza Minsky’ego o "destabilizującym wpływie stabilizacji" tak naprawdę pośrednio obarcza winą banki centralne, dla których stabilizacja wahań rynkowych to jeden z głównych celów (właściwa jest tu analogia z regulacją rzek: wały przeciwpowodziowe chronią przed małymi powodziami zachęcając ludzi do osiedlania się w pobliżu rzeki, jednak gdy nadchodzi "powódź stulecia" następuje bezprecedensowa katastrofa).

Czy do tego ujęcia można coś dodać? Może to troche nieskromne, ale spróbuję. W ramach wstępu proponuję obejrzenie krótkiego fragmentu filmu, który stanowić będzie dobry wstęp do mojej interpretacji genezy trwającego kryzysu. Oto on:


<!–[if !vml]–>

<!–[endif]–>

Ta krótka scena z filmu "Piękny umysł" stanowi doskonałą ilustrację sytuacji znanej z teorii gier jako Dylemat więźnia. W maksymalnym blogowym uproszczeniu to sytuacja, w której strategia optymalna dla pojedynczego gracza, zamienia się strategię katastrofalną dla wszystkich graczy, jeśli zostanie zastosowania przez wszystkich. Przykład? Dziewięciu rolników wypasających na wspólnym pastwisku każdy po jednej krowie. Pastwisko jest w stanie wyżywić 10 krów. Jeden z rolników wpada na pomysł, by dokupić dodatkową krowę. Jeśli postąpi tak tylko on odniesie same korzyści (więcej mleka), a inni nie stracą. Jeśli jednak jego pomysł zostanie powielony przez pozostałych rolników, to ta zwycięska poprzednio strategia zamieni się w strategię katastrofalną: wszystkie – a przynajmniej duża część – krów zdechnie z głodu, co w biedę wepchnie całą wioskę. Dokładnie taką samą dynamikę cechuje się sytuacja z przedstawionej sceny filnowej. Główny bohater filmu – amerykański matematyk i ekonomista John Nash – tłumaczy swoim kolegom, którzy wybrali się na podryw, że strategia polegająca na rywalizacji o względy atrakcyjnej blondyny spowoduje, że wzajemne przyblokowanie się, a późniejsze zaloty do urażonych mniej atrakcyjnych koleżanek blondyny okażą się nieskuteczne. W tym przypadku, gdy wszyscy zagrają o najwyższą stawkę, wszyscy przegrają.

No dobrze, ale co to ma wszystko wspólnego z rynkami finansowym i kryzysem. Otóż trochę ma. Zacząć trzeba od niesamowitego wynalazku inżynierów finansowych jakim były Collateralized Debt Obligations (CDO). To elegancka struktura finansowa, której schemat wygląda tak:

Idea CDO jest prosta. Można ją sobie wyobrazić jako "worek", na którego dno spadają spłaty rat (odsetek i kapitału) dużej puli kredytów na przykład hipotecznych. Nawet w największym kryzysie większość kredytów jest spłacana. To znaczy, że dno tego "worka" (na schemacie powyżej przedstawiony do góry nogami na niebiesko-błękitno) zawsze się zapełni. A to z kolei znaczy, że owo "dno worka" jest całkowiecie bezpieczne i może – w postaci wydzielonej transzy – otrzymać najwyższy rating "AAA". Musimy tylko zatrudnić jakiegoś zdolnego statystyka i wyposażyć go w odpowiednie dane na temat historii rynku nieruchomości i historii rynku kredytowego, by oszacował jak duża część naszego worka zawsze – nawet w największym kryzysie – się wypełni. Oczywiście prawdopodpobieństwo zapełnienia się wyższych części "worka" stopniowo spada, a wiec kolejne transze muszą już otrzymać niższe ratingi i zostać sprzedane z wyższą rentownością rekompensujące ryzyko. Przy ostatnich transzach – reprezentujacych najwyższe partie "worka" CDO – istnieje już prawie pewność, że ich nabywca straci wszystkie pieniądze.

Dzięki temu genialnie prostemu wynalazkowi bankierzy uzyskali "alchemiczną" zdolność do przemieniania (części) kredytowego śmiecia (owych "subprime’ów") w papiery o ratingu AAA.

Ich radość z tego odkrycia nie miała granic, gdyż umożliwiała im praktycznie nieograniczone powiększanie swych sum bilansowych o wysokorentowne aktywa. Dlaczego? Z prostego powodu: od trzymanych papierów o ratingu AAA banki nie muszą tworzyć rezerw!

Po prostu genialna strategia zwiększenia zysków banków.

Jak można się domyślić w latach bezpośrednio poprzedzających kryzys sumy bilansowe dużej części wielkich banków na świecie powiększyły się kilkukrotnie (to jest dokładnie ten wzrost, który teraz musi przejmować na swój bilans Rezerwa Federalna a w przyszłości być może również ECB!). Wielki popyt ze strony banków na "zły" kredyt, którego część wynajęci inżynierowie finansowi przerabiali na kredyt na najwyższym ratingu, spowodował nie tylko poluzowanie kryteriów przyznawania kredytów, ale wręcz stanowił zachętę do udzielania "złych kredytów". W efekcie udział kredytów typu "subprime" i innych niższych kategorii (Alt-A), który w przeszłości był zwykle znikomy nagle zaczął rosnąć! Nastąpiła sytuacja, która nigdy wcześniej na rynku kredytowym nie występowała – kredytu o niskiej jakości zaczęły być jedną z głównych kategorii nowoemitowanego długu! A to spowodowało całkowite zaburzenie statystycznych prawidłowości, na podstawie których przydzielane były transzom CDO poszczególne kategorii ratingowe! Rynek nieruchomości i rynek kredytowy, na którym 40 proc. nowych kredytów to kredyty o obniżaonych standardach stał się rynkiem o zupełnie innych parametrach statystycznych niż rynek na którym takie kredyty stanowiły 5 proc. całości!!!

<!–[if !vml]–><!–[endif]–>

Transze CDO, które miały być superbezpieczne na podstawie analizy historii minionych kilkudziesięciu lat, kiedy to "subprime’y" stnowiły niewielki margines, okazały się niewiele warte w nowej rzeczywistości, w której kredytu typu "subprime" stały się główną kategorią emitowanego długu! Strategia powiększenia sumy bilansowej i zysków, która okazałaby się genialna, gdyby zastosowana została przez jeden czy nawet kilka banków (to nie zaburzyłoby historyczny relacji, a dało przewagę konkurencjną nad innymi bankami), okazała się być strategią katastrofalną, gdy skopiowana została masowo przez liczne grono czołowych banków świata. Dylemat więźnia w całej swej krasie.

Powyższe ujęcie – jeśli poprawne – daje teoretyczne uzasadnienie dla istnienia nierynkowego ciała regulującego i nadzorującego – w celu eliminowania sytuacji tworzących "dylemat więźnia" – system finansowy, który z racji posługiwania się dźwignią finansową jest ze swej natury niestabilną piramidą. Aż żal jednak, że ogromne pieniądze wydane na nadzór bankowy i zatrudnienie w Rezerwie Federalnej tysięcy ekonomistów i urzędników na czele z Alanem "Bańka" Greenspanem i "Helikopterowym" Benem zostały najwyraźniej wyrzucone w błoto.

Chciałoby się powiedzieć (szczególnie obecnie, gdy spadek głównego indeksu amerukańskiego rynku akcji poniżej dołka z 2002 roku straszy groźbą przemiany obecnego głębokiego kryzysu w prawdziwą depresję): "jaka piękna katastrofa"!

 

P.S. Dwa poniższe filmiki przedstawiają ładny opis mechanizmu powstania obecnego kryzysu (dziękuję Panu "imbaczek" za podanie "linków"):

 

 

 

 

 

 

 

 

P.P.S. Pocieszać się można, że rację miał Hegel stwierdzając, że "sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu", co w tym przypadku oznaczałoby, że dokładne rozpoznanie natury i przyczyn kryzysu – skutkujące wpisami na blogach i ładnymi multimedialnymi prezentacjami na ten temat – jest znakiem owego kryzysu – przynajmniej tymczasowego – zmierzchu.

 

Dodaj komentarz