Różne wersje przyszłości.

W poprzednim tygodniu przedstawiłem “projekcje” wartości WIG-u 20 oparte na założeniu, że zachowanie rynku akcji w obecnym cyklu będzie zbliżone do uśrednionej ścieżki indeksu w okresach po pierwszych – w kolejnych cyklach koniunkturalnych – podwyżkach oficjalnych stóp procentowych banku centralnego.  Poniżej jedna z tych “projekcji” oparta na przebiegu 4 ostatnich cykli. Jak widać przyjęcie założenia o “typowości” obecnego cyklu prowadzi do wniosku, że kresu trwającej od lutego 2009 hossy na GPW trzeba poszukiwać za mniej więcej 7-8 miesięcy (na poziomej osi zaznaczono liczbę sesji) na poziomie nieco powyżej 3500 punktów dla WIG-u 20. Tak więc restrykcje monetarne, które RPP rozpoczęła wprowadzać 19 stycznia podnosząc po raz pierwszy od 2,5 roku stopy procentowe, powinny zacząć być odczuwane na rynku akcji – w postaci początku cyklicznej bessy – w sierpniu-wrześniu tego roku, czyli tuż przed wyborami do Sejmu.

  

  

Oczywiście cały czas należy pamiętać, że jest to wniosek oparty na założeniu materializacji “uśrednionej” wersji przeszłości. Bieżący cykl może jednak odchylić się od tej wersji in plus jak i in minus zarówno pod względem czasu trwania końcówki hossy jak i jej zasięgu. To odchylenie zależeć będzie od oddziaływania innych niż terminarz podwyżek stóp NBP czynników, takich choćby jak globalna koniunktura giełdowa, których przedstawiona metoda oczywiście nie może uwzględnić.

Warto jednak zwrócić uwagę, że powyższa “projekcja” oparta na “synchronizacji” obecnego cyklu giełdowego z poprzednimi w momentach pierwszych w każdym cyklu podwyżek stóp procentowych dała wnioski nieco bardziej pesymistyczne dla rynku akcji niż analogiczne “projekcje” robione w ostatnich miesiącach w oparciu o inne czynniki. Proponuję zrobić dziś przegląd tych “projekcji”, by mieć na jakiś czas z głowy kwestię oceny średnioterminowych perspektyw rynku akcji z punktu widzenia pozycji w ramach cyklu koniunkturalnego krajowej gospodarki.

Skrajnym przypadkiem wśród tych “projekcji” jest poniższa “synchronizacja” oparty na idei 4-letniego “cyklu prezydenckiego”. Co prawda pojęcie “cyklu prezydenckiego” odnosi się do amerykańskiego rynku akcji, ale ze względu na globalne skutki działań FED założenie, że 4-letni rytm wybijany przez amerykański bank centralny jest słyszany również na GPW, nie wydaje się jakoś szczególnie nieracjonalne. “Synchronizację” tę przygotowałem w październiku 2010, co oznacza, że oparta była ona na zachowania WIG-u 20 w okresach następujących po październiku 2006, październiku 2002, październiku 1998 oraz październiku 1994. Przyjęcie założenia, że w najbliższym czasie WIG-20 zachowa się podobnie jak – średnio – 4, 8, 12 i 16 lat temu, prowadzi do skrajnie optymistycznego wniosku, że hossa dotrwa do marca 2012 a skończy się dopiero, gdy WIG-u 20 osiągnie poziom 4000 punktów, czyli historyczny szczyt z października 2007 roku (ta metoda dopuszcza słabszy początek roku, które osobiście oczekuję również z innych względów). Jak widać mamy tu zdecydowanie bardziej optymistyczny wariant przyszłości: 4000 pkt. zamiast 3500 pkt. i I kw. 2012 zamiast III kw. 2011.

 

 

 

 

Kolejna “projekcja” oparta jest z kolei na pomyśle “zsynchronizowania” poszczególnych cykli w momentach wyznaczanych przez minima tempa inflacji mierzonego przez roczną dynamikę CPI. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że w sierpniu ub. r. minęliśmy taki cykliczny dołek tempa inflacji, można więc zadać sobie pytanie o to, co – średnio – robił WIG-20 po takich minimach rocznej dynamiki CPI. Odpowiedź znalazła się na rysunku poniżej. W tej wersji przyszłości WIG-20 osiąga szczyt hossy za 8-9 miesięcy a więc we wrześniu-październiku po przekroczeniu poziomu 3800 pkt. Można zauważyć, że po 5 miesiącach od dołka tempa inflacji WIG-20 pozostaje “w tyle” za przedstawioną “projekcją”. Jak zwykle oczywiście nie wiadomo, czy jest to świadectwo słabości obecnego cyklu, czy też raczej miara potencjału wzrostowego skumulowanego w rynku.

  

 

Następna metoda – synchronizacja cykli w momentach, w których roczna dynamika OECD-owskiego indeksu wskaźników wyprzedzających – zakręca w dół sygnalizując z wyprzedzeniem pojawienie się na horyzoncie fazy spowolnienia gospodarczego – dała niejednoznaczny wniosek, co do oczekiwanego terminu początku bessy. “Podwójny szczyt” widoczny na przedstawionej poniżej projekcji sugeruje dwa równorzędne szczyty hossy w okolicach poziomu 3500 albo w okolicach czerwca albo 5 miesięcy później w okolicach listopada tego roku.

 

 

Co wynika z tych 4 różnych wersji najbliższej przyszłości cen akcji największych spółek notowanych na GPW? Ich częścią wspólną jest kontynuacja hossy przynajmniej do połowy roku, czy też brak trwałych spadków przed końcem lata. Wszystkie one wskazują również poziom przynajmniej 3500 pkt. jako cel dla obecnej hossy. Z dzisiejszej perspektywy – WIG-20 na 2733 24 stycznia – są to wnioski mocno optymistyczne.

O tym jak ta metodologia “synchronizacji” cykli rynkowo-gospodarczych, którą z takim upodobaniem ostatnio stosuję do prognozowania średnioterminowych ruchów rynku, może sprawdzać się w praktyce mogą świadczyć losy “projekcji”, którą można było zrobić sobie w listopadzie 2008 roku, kiedy to RPP po raz pierwszy w ówczesnym cyklu obniżyła stopy procentowe (sytuacja dokładnie odwrotna do obecnej). Ktoś, kto zadałby sobie wtedy pytanie, co “zwykle” dzieje się na rynku akcji po pierwszej redukcji stóp, uzyskałby zaskakująco optymistyczny wniosek, że – jeśli uśrednić przebieg indeksu z poprzednich cykli – bessa powinna skończyć się już w mniej więcej 5 miesięcy później, a w ciągu następnych ponad 2 lat WIG-20 powinien wzrosnąć o ok. 80 proc. Co prawda cykliczna hossa rozpoczęła się wcześniej, bo już w 3 miesiące po pierwszej obniżce stóp (ale za to z wyraźnie niższego poziomu niż to sugerowałaby ówczesna projekcja”), ale pewne wrażenie robi fakt, że w ciągu następnych prawie 2 lat WIG-20 rzeczywiście wzrósł dokładnie do poziomu, który można było wyliczyć już w listopadzie 2008 roku.

 

 

Co ciekawe taka “projekcja” sprzed ponad 2 lat sugerowałaby początek cyklicznej bessy na GPW już za ok. 2 miesiące i to z obecnych poziomów WIG-u 20. Tymczasem przedstawione powyżej “projekcje” robione w ostatnich miesiącach wyznaczały kres hossy od 2 do 4 kwartałów później. Skąd ta różnica? Jak sądzę wynika ona z nieco odmiennej w obecnym cyklu ścieżki inflacji – od dna spowolnienia gospodarczego do dołka tempa inflacji minęło aż 1,5 roku. Ta specyfika przełożyła się na wyjątkowo długi okres utrzymywania przez RPP rekordowo niskich stóp procentowych. W poprzednich cyklach czas pomiędzy ostatnią obniżką stóp a pierwszą podwyżką wynosił kolejno 12, 10, 12 i 14 miesięcy (średnio rok). Teraz ten okres bezczynności trwał aż prawie 19 miesięcy. Jeśli wierzymy we wpływ działań polskiego banku centralnego na sytuację na krajowym rynku finansowym i w krajowej gospodarce, to ta 6-7 miesięczna różnica powinna przekładać się na późniejszy – o właśnie nieco ponad pół roku – niż to można było prognozować jesienią 2008 roku termin szczytu cyklicznej hossy.

Dodaj komentarz