Jak to kiedyś podobno powiedział Mark Twain “stawianie prognoz jest rzeczą trudną, szczególnie tych dotyczących przyszłości”, więc powinno być jasne, że do wszelkich – w tym i zamieszczanych na tym blogu – predykcji należy podchodzić ze sporą dozą zdrowego sceptycyzmu. Przyszłość, choćby przez sam fakt bycia uważnie obserwowaną zwykle stara się wyślizgnąć poza ramy wszelkich prognoz.. Wystarczy pominięcie jednego istotnego elementu, czy też minimalny nadmiar “chciejstwa”, a rzeczywistość zacznie się szybko rozjeżdżać z prognozą wystawiając autora przewidywań na kpiny czy też złość osób, które oparły swe działania na takich fałszywych predykcjach.
Ponieważ jednak “nie ma zabawy bez ryzyka“, a przy giełdowej spekulacji trudno całkowicie wyeliminować element prognozy przyszłego zachowania rynków, to od czasu do czasu trudno się oprzeć pokusie rzucenia przyszłości wyzwania w postaci prognozy wybiegającęj w nieco dalszą przyszłość. Nie potrafiłem się takiej pokusie oprzeć w miniony piątek i na końcu swojej prezentacji na konferencji “Wall Street” w Zakopanem, na którą po raz kolejny miałem zaszczyt być zaproszony przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, umieściłem slajd, który reprodukuję poniżej. Próbowałem na nim zawrzeć swoje wyobrażenia na temat rozwoju koniunktury na rynku akcji warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych w ciągu najbliższych kilku lat. W kilku następnych wpisach na blogu postaram się przedstawić rozumowanie, które do takiej a nie innej prognozy wartości WIG-u mnie doprowadziło. Na razie wklejam jedynie sam wykres: