Pomimo przełamania w górę linii lutowego trendu spadkowego WIG-20 nie był na razie w stanie przełamać poziomów oporów wyznaczonych przez lokalne szczyty z końca sierpnia i końca października ub. r. oraz początku lutego tego roku. Co prawda spadki z kilku ostatnich dni wydają się naturalnym ruchem powrotnym do przełamanego oporu poprzedzającym wznowienie wzrostów, a 3-miesięczna cykliczność dominująca na rynku akcji od 2 lat sugeruje, że rynek powinien obecnie w miarę niedaleko od dołka podobnego do tego sprzed 3 miesięcy (19 grudnia) czy 6 miesięcy (23 września), ale utrzymująca się relatywna słabość naszego tynku podbudzała frustrację krajowych spekulantów, których nadzieje rozbudzane nowymi kilkuletnimi maksimami cen na Wall Street wyraźnie nie były zaspakajane przez GPW.
Tymczasem pojawiły się dwa kolejne sygnały o dosyć jednoznacznie pozytywnej dla rynku akcji wymowie. Przede wszystkim na rynku obligacji skarbowych krajów rozwiniętych rozpoczęło się coś co potencjalnie może okazać się “mini-krachem”. Ze względu na ścisłą odwrotną korelację pomiędzy WIG-iem 20 a cenami długoterminowych obligacji skarbowych USA przedstawioną na poniższym wykresie takie załamanie cen obligacji wydaje się warunkiem koniecznym kontynuacji hossy na krajowym rynku akcji. Można zakładać, że jest to początek spodziewanego już od dłuższego czasu powrotu na “ryzykowne” rynki kapitału, który w drugiej połowie zeszłego roku oraz na początku rok bieżącego uciekał w “bezpieczeństwo” obiecywane przez długoterminowe obligacje rządu USA:
Załamanie cen obligacji w krajach rozwiniętych z ostatnich dni, które nastąpiło w kilka miesięcy po panice windującej ceny obligacji powyżej poziomu 20-letniego kanału trendu wzrostowego, to sygnał, który od 1994 roku pojawił się po raz 5-ty:
Z punktu widzenia zachowania amerykańskich obligacji 30-letnich becna sytuacja na rynku obligacji skarbowych USA do złudzenia przypomina to co działo się w kwietniu 2009 (po panice związanej z upadkiem banku Lehman Brothers), sierpniu 2003 (po pęknięciu bańki na rynku Nasdaq kulminującej bankructwem firmy WorldCom), w styczniu 1999 roku (po kryzysie rosyjskim) czy w lutym 1996 roku (po kryzysie meksykańskim).
Jak widać, na poniższym wykresie zachowanie WIG-u 20 po tego typu sygnałach było w przeszłości dosyć jednorodne: w każdym przypadku w mniej więcej pół roku po takim sygnale WIG-u 20 był przynajmniej 22 proc. wyżej, a w 1,5 roku później o przynajmniej 42 proc. wyżej:
Projekcja wartości WIG-u 20 po takich sygnałach w przeszłości dosyć jednostajnie rośnie przez najbliższy rok, a potem utrzymuje się na wysokim pułapie:
Drugi sygnał o podobnej wymowie nadszedł z Niemiec, gdzie opublikowany został najnowszy sondaż ZEW:
Kolejny wzrost wartości wskaźnika oczekiwań gospodarczych spowodował skok 4-miesięcznej zmiany (3-miesięcznej też) tego parametru o rozmiarach nie obserwowanych w okresie minionych 20 lat, dla których dostępne są dane. Cztery porównywalne choć nie aż tak silne 4-miesięcznie epizody poprawy nastrojów niemieckich ekonomistów miały miejsce w okresie styczeń-kwiecień 1996 (po kryzysie meksykańskim), styczeń-kwiecień 1999 (po kryzysie rosyjskim), listopadzie 2001-marcu 2002 (po panice związanej z atakami terrorystycznymi z 11 września i bankructwie firmy Enron) i październiku 2008-lutym 2009 (po upadku Lehman Brothers):
Poniżej widać ścieżki WIG-u 20 wokół tych 5 sygnałów:
Tu również projekcja wartości WIG-u 20 uzyskana przez uśrednienie 4 powyższych historycznych ścieżek rośnie jednostajnie przez najbliższy rok stabilizując się później na wysokim poziomie:
O ile histroryczne sygnały generowane przez obligacje skarbowe w USA miały jednoznacznie optymistyczną wymogę, o tyle jeden z 4 historycznych sygnałów na ZEW Expectations Index – ten z marca 2002 roku – nie może być już w tak jednoznaczny sposób zinterpretowany, gdyż w tym przypadku ryzyko wynosi aż 25 proc., a trwałe zyski pojawiają się dopiero po 1,5 roku oczekiwania. Nałożenie obecnej sytuacji na tę z początku 2002 roku rzeczywiście ujawnia pewne podobieństwo:
Można z tego podobieństwa wyciągnąć optymistyczny wniosek: jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z mniej prawdopodobna sytuacją, w której ceny akcji nie wznowią szybko marszu w górę, to na ewakuację z rynku przed spodziewaną w tej analogii letnią wyprzedażą są jeszcze 3 miesiące.
Tę ostatnią analogię do sytuacji sprzed 10 lat można próbować wpisywać w koncepcję “wzorca dekadowego”. Ponieważ jednak dekadę temu na początku 2002 roku indeks małych spółek robił nowe dołki, co ostrzegało przed nadejściem kolejnej fali słabości a S&P 500 nie ustanawiał wieloletnich maksimów tak jak teraz, to do tej analogii nie należy przywiązywać chyba na razie zbyt dużej wagi.