Zróbmy sobie własną projekcję tempa inflacji.

Rada Polityki Pieniężnej ma już za sobą drugą w tym cyklu obniżkę stóp procentowych. Rynek stawek forward zachowuje się tak, jak gdyby stopy RPP miały szybko zejść do poziomu dołka z lat 2009-2010 czyli 3,5 proc. O tym czy tak się stanie i jak zachowa się stopa referencyjna w kolejnych miesiącach 2013 roku w dużej mierze zadecyduje zachowanie głównego wskaźnika tempa inflacji w naszym kraju, czyli rocznej dynamiki liczonego przez GUS Consumer Price Index (CPI). Proponuję wykonać dziś ćwiczenie polegające na stworzeniu prostego modelu zmiany rocznej CPI, który będzie mógł w przyszłości słyżyć jako zgrubna projekcja wartości tego istotnego wskaźnika.

Do konstrukcji modelu użyję 5-ciu wskaźników. Oto one:

 

1) oczekiwania cenowe w sektorze dóbr konsumpcyjnych:

  

 

 

2) roczna dynamika PKB:

 

 

 

3) roczna dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw:

  

 

 

4) roczna dynamika cen zbóż na światowych rynkach (po przeliczeniu na złote):

  

 

 

 5) roczna dynamika cen żywca na światowych rynkach (po przeliczeniu na złote):

  

 

 

Wrzucając te 5 składniku do prostego modelu otrzymujemy poniższy rezultat:

  

 

 

Do modelu (R-kwadrat 0,82) nie udało się wcisnąć potencjalnie ważnych dla kształtowania się procesów cenowych czynników takich jak podaż pieniądza czy ceny surowców energetycznych. Wartość złotego została pośrednio uwzględniona dzięki przeliczeniu światowych cen surowców na polską walutę.

Oczywiście nie zostały wzięte pod uwagę także takie jednostkowe czynniki jak ostatnia obniżka cen gazu, który kupujemy od Gazpromu.

Gdyby jednak wskazania tego modelu potraktować poważnie, to należałoby oczekiwać następującej ścieżki rocznej dynamiki CPI: październik 2012 – 3,4 proc., listopad 2012 – 3,3 proc., grudzień 2012 – 3 proc., styczeń 2013 – 2,8 proc., luty 2013 – 3,7 proc., marzec 2012 – 3,2 proc. oraz kwiecień 2012 – 2,7 proc.

W półrocznym horyzoncie tej projekcji widzimy tempo inflacji spadające do poziomu 2,7 proc. w kwietniu (z dziwnym krótkotrwałym skokiem na 3,7 proc. w lutym). Można to potraktować jako potwierdzenie przebywania polskiej gospodarki w dezinflacyjnej połowie cyklu (w poprzednim cyklu ta faza trwała pomiędzy sierpniem 2008 a sierpniem 2010, obecna rozpoczęła się w maju 2011). Można również wyciągnąć z tej projekcji wniosek na temat braku bezpośredniego zagrożenia deflacyjnego. Należy mieć nadzieję, że ten model – opracowany na podstawie danych z minionej dekady – nie zawiedzie w przyszłości i w porę ostrzeże – w szczególności posiadaczy obligacji skarbowych – a nadchodzącej zmianie trendu dynamiki cen detalicznych.

Dodaj komentarz