Amerykański rynek akcji być może uwzględnił część argumentów zawartych we wpisie sprzed tygodnia, bo w trakcie kilku ostatnich sesji wykonał zwrot w stylu, którego nie widzieliśmy od drugiej połowy 2011 roku.
To odbicie w górę zmniejszyło po części złe wrażenie wywołane przez fakt, że pomiędzy 9-tą a 14-tą sesją września mieliśmy do czynienia z najsłabszym startem optymalnej fazy cyklu prezydenckiego od 80 lat (od 21 cykli). Nawet teraz po tym odbiciu (i środowym spadku) -2,3 proc. strata od końca września to jeden z 3 najgorszych wyników (od 1934 roku).
Pierwsze 16 sesji optymalnej dla cen akcji fazy cyklu prezydenckiego (czyli pierwsze 16 sesji października drugiego roku po wyborach prezydenckich w USA) były gorsze jedynie w 1978 roku (-4,3 proc.) i 1962 roku (-2,3 proc.). Ścieżki indeksu w tych dwu cyklach o równie słabych co obecnie początkach widać na poniższym obrazku:
Pan sajetann zwrócił mi dziś uwagę na poniższy fragment najnowszego raportu firm Markit omawiającego październikowy Flash PMI, który nieco psuje ten ogólnie optymistyczny obraz:
“Manufacturers indicated an accumulation of post-production stocks for the fourth month running in October, although the rate of growth was only marginal. Meanwhile, pre-production inventory levels rose at the sharpest pace in the seven-and-a-half year survey history, which firms linked to a combination of increased purchasing activity and slower-than-expected output growth in October.”
Zainteresowany postanowiłem sprawdzić jak to wygląda w raportach ISM Manufacturing. Zawsze traktowałem składową Consumer’s Inventories jako wskaźnik wyprzedzający (średnio o 3 miesiące) zachowanie głównego wskaźnika koniunktury w przemyśle przetwórczym USA. Ponieważ ten subindeks jest odwrotnie skorelowany z ISM Manufacturing:
… to za zagrażającą przyszłej koniunkturze uznać można sytuację, w której bieżący PMI jest bardzo wysoko, ale równocześnie do wysokich poziomów rosną zapasy klientów – za chwilę klienci – o czym ankietowani zaopatrzeniowcy jeszcze nie widzą – ograniczą z powodu przepełnionych magazynów zamówienia. Takie momenty powinny być sygnalizowane przez wysokie wartości sumy PMI i Consumers’ Inventories. I rzeczywiście w sierpniu wskaźnik ten osiągnął najwyższą wartość od 1997 roku, czyli od momentu, kiedy dostępne są wartość składowej Consumers’ Inventories.
Jeśli ustawić alarm na poziomie 104,5 pkt., to okazuje się, że w przeszłości byłby uruchamiany po czerwcu 1997 (2 miesiące później zaczęło się załamanie związane z kryzysem azjatyckim), po listopadzie 1999 (3 miesiące później zaczął się krach na rynku Nasdaq), po lutym 2007 (4 miesiące później rozpoczęła się bessa związana z późniejszym globalnym kryzysem na rynku kredytowym) i po styczniu 2011 (2 miesiące później rozpoczął się spadek związany – głównie – z kryzysem strefy euro).
Brzmi to dosyć niepokojąco, ale z wyskakiwaniem przez okno chyba nie ma się co spieszyć, bo porównanie tych dat z optymalnymi momentami na sprzedaż S&P 500 sugeruje, że kolejny tego typu dobry moment do sprzedaży wypadnie za 5 do 12 tygodni:
Oczywiście, jeśli się odrzuci – jak ja to zrobiłem – analogię z latami 2000 i 2007, to podobieństw do obecnej sytuacji trzeba raczej szukać z przypadkami z 1997 i 2011 roku.