To nie 2000 ani 2008

S&P 500, który jeszcze miesiąc temu ustanawiał historyczne rekordy, zamknął się w środę najniżej od pół roku. Nie spodziewałem się takiego rozwoju wydarzeń i miałem po temu oczywiście dobre powody: w okresie minionych 86 lat (dysponuję historią dziennych danych S&P 500 od 1928 roku) taka sztuczka udała się S&P wcześniej tylko jeden jedyny raz. Stało się to 7 marca 1966 roku, kiedy to indeks, który jeszcze 9 lutego 1966 ustanawiał kolejny historyczny szczyt, spadł do najniższego poziomu od pół roku.

 

 

Z jednego precedensu nie należy pewnie wyciągać zbyt daleko idących wniosków, ale dla porządku wypada zauważyć, że po ówczesnym sygnale S&P 500 odbił się w trakcie 2 kolejnych sesji, później spadał do 15 marca 1966, następnie rósł przez 5 tygodni do 2-miesięcznego maksimum, po czym wznowił spadki, które kulminowały w październiku 1966 roku, na poziomie, który odniesiony do dzisiejszych realiów, odpowiadałby mniej więcej ruchowi powrotnemu indeksu do szczytów z 2000 i 2007 roku (1527-1565 pkt.). Powtórka takiego scenariusza obecnie wyglądałaby tak:

 

 

Poluzujmy teraz nieco kryteria by znaleźć więcej sytuacji podobnych do obecnej. Na poniższym rysunku zaznaczone zostały momenty, w których S&P 500 spada do półrocznego dołka – tak jak obecnie – po tym jak w ciągu poprzednich 8 miesięcy ustanawiał 2-letnie maksimum. W okresie minionego pokolenia takich sytuacji znajdziemy kilkanaście:

 

 

Narzucające się pytanie brzmi, czy obecna sytuacja jest podobna do tej ze stycznia 2008 lub października 2000 (czerwone strzałki na powyższym wykresie).

Odpowiedź na powyższe pytanie jest dosyć zdecydowanie negatywna (pomimo tego, że byłoby to zgodne z cyklem 6,(66)-letnim). Zarówno bessa z lat 2000-2002 jak i ta z lat 2007-2009 poprzedzone były klasycznymi objawami przegrzania koniunktury gospodarczej czego objawami była drożejąca ropa (roczna zmiana jej ceny przekraczająca 100 proc. i w 2000 i w 2008 roku), rosnące tempo inflacji w USA i podwyżki stóp FED (do 6,5 proc. w 2000 roku i 5,25 proc. w 2007 roku).

 

 

Oczywiście obecna sytuacja jest diametralnie odmienna – obecnego osłabienia nie poprzedzał żaden szok naftowy podobny do tych, które wystąpiły bezpośrednio przed 5-cioma z 6-ciu ostatnich recesji gospodarczych w USA (1974-75, 1980, 1990-91, 2001, 2008-09; wyjątkiem była recesja w 1982 roku).

Sprawdźmy, kiedy w przeszłości ropa była (tak jak obecnie) tańsza niż przed rokiem o przynajmniej 10 proc. (obecnie jest tańsza o 20 proc.). a S&P 500 notował półroczne minimum:

 

 

A to sygnały generowane, gdy S&P 500 spada do półrocznego dołka a cena ropy naftowej jest w okolicach swego 2-letniego minimum:

 

 

Sygnały z lat 1982 i 1998 można uprzywilejować z racji zbliżonej do obecnej domniemanej pozycji w ramach cyklu Kuznetsa i cyklu prezydenckiego, podobnie jak sygnał z 1994 roku z racji zbliżonej do obecnej pozycji w ramach  cyklu dekadowego (i prezydenckiego). Żaden z nich nie stanowi idealnej analogii do obecnej sytuacji, ale moim zdaniem stanowią znacznie lepszy wzorzec rozwoju wydarzeń w najbliższej przyszłości niż sygnały z 2000 i 2008 roku. Jeśli tak jest rzeczywiście, to możliwa skala dalszego spadku wartości S&P 500 spada do maksymalnie 10,1 proc. w ciągu najwyżej pół roku, zamiast 42-49 proc. w ciągu następnych 14-24 miesięcy.

Dodaj komentarz