Ważny sygnał z Wall Street

Wielokrotnie w przeszłości postulowałem wywiedzione głównie z mej interpretacji cyklu Kuznetsa podobieństwo sytuacji na rynkach w latach 2014-2015 do tej z lat 1997-1998. Sierpniowe złamanie cen akcji na świecie i październikowe dynamiczne odbicie w górę idealnie wpasowały się w tą koncepcję. Co więcej takie szybkie przejście od panicznej wyprzedaży do panicznych zakupów to bardzo charakterystyczna sygnatura istotnej zmiany trendu ze spadkowego na wzrostowy.

Zdefiniujmy sobie sygnał jako wzrost S&P 500 w trakcie kalendarzowego miesiąca o ponad 8 proc. (w październiku indeks zyskał 8,3 proc.) następujący w przeciągu 3 miesięcy od miesięcznego spadku o ponad 6 proc. (w sierpniu S&P 500 spadł o 6,3 proc.). W okresie minionych kilkudziesięciu lat taka sytuacja zdarzyła się wcześniej jedynie 6-krotnie. Co ważne za każdym razem pojawienie się na wykresie S&P 500 takiej sygnatury wyznaczało początek potężnej fali wzrostu cen akcji w USA. Daty tych 6 wcześniejszych sygnałów to październik 1974, kwiecień 1978, październik 1998, październik 2002, marzec (i kwiecień) 2009 oraz październik 2011. Warto zwrócić uwagę, że 4 z tych 6 sygnałów pojawiły się – tak ja ten z ubiegłego tygodnia – w październiku. 

 


 

Jest jasne, że projekcja uzyskana poprzez uśrednienie ścieżek S&P 500 wokół tych sygnałów może być jedynie skrajnie optymistyczna. Wynika z niej, że trzymanie amerykańskich akcji straci większy sens dopiero gdzieś latem 2017-tego roku, a jeśli ktoś się spóźnił z zakupami, to być może w ciągu najbliższych 6 tygodni zdoła je kupić po zbliżonych do obecnych cenach. 

 


 

Przyglądając się poszczególnym ścieżkom widać, że wszystkie wychodzą na plus w porównaniu do poziomu w momencie wygenerowania sygnału (w naszym przypadku poziomu S&P 500 na koniec października) w 10-tym miesiącu od pojawienia się sygnału i utrzymują się na plusie przez następne 2 lata (a i wtedy tylko jedna z sześciu ścieżek indeksu zaczyna przynosić straty, a pozostałe nadal dają przekraczające 30 proc. zyski). Na krótszą metę sytuacja jest już znacznie mniej jednoznaczna. W połowie przypadków (lata 1974, 2002 i 2011), ktoś kto kupił S&P 500 w momencie generowania sygnału (czyli na koniec tego w silnie wzrostowego miesiąca) mógł po drodze zaliczyć przejściową stratę w przedziale 7,6-12 proc.). Ból był w tych przypadkach chwilowy i strata była trwale wymazywana w ciągu następnych 2 miesięcy. Po sygnałach z 1998 i 2002 roku indeks nie oglądał się do tyłu ani chwilę, a po sygnale z 1978 roku przez następne 10 miesięcy kilkukrotnie zawracał w dół generując małe (maksymalnie -4,5 proc.) straty ale ostatecznie zaczął rosnąć i nigdy później już nie był niżej. 

 


 

Oczywiście dobór parametrów opisanego sygnału zawiera w sobie pewien element manipulacji, a przyszłość może być z jakiegoś powodu odmienna od przeszłości. Na razie wynikający z październikowego sygnału scenariusz dla S&P 500 traktuję jako bazowy, a propozycję jego modyfikacji uzasadnionych specyfiką obecnej sytuacji będę starał się przedstawiać w przyszłości. 


Dodaj komentarz