Udzielił mi się nastrój rozliczeń, który w tym tygodniu zapanował na polskiej scenie politycznej i postanowiłem w niniejszym komentarzu zająć się oceną tego, jak inne kraje radziły sobie względem Polski w przeszłości. Wykorzystam do tego celu historyczną bazę zawierającą dane na temat PKB na głowę mieszkań różnych europejskich i okołoeuropejskich krajów i rejonów. Jeśli ktoś chce samodzielnie kontynuować tą zabawę historią to dane można znaleźć na stronie Maddison Project.
Dane kończą się na 2010 roku, a dla naszego kraju sięgają 1870 roku.
Oczywiście tu można by rozpocząć dyskusję na temat zastosowanej metodologii (np. jak liczony był realny PKB na głowę mieszkańca Polski, w latach kiedy Polski nie było na mapie świata), ale ja – szanując wykonaną przez innych pracę – założę, że dane te mają jakiś tam sens (chociaż w niektóry przypadkach – np. Białorusi – można mieć co do tego zasadne wątpliwości, bo to co można znaleźć w bazie Projektu Madisson stoi w niejakiej sprzeczności z tym, co podają inne źródła).
Zgodnie z zapowiedzią interesować mnie dziś będą nie nominalne zmiany, ale to jak inne kraje radziły sobie w wybranych okresach historycznych względem Polski.
Zacznijmy od zbadania losów kraju, który 140 lat temu w 1870 roku był – spośród tych, dla których dostępne są dane – najbogatszy. Była to Wielka Brytania, w której PKB na głowę (liczony w “international dollars“) wynosił wtedy 3190 USD. Polska osiągnęła ten poziom dopiero 90 lat później. Na poniższym wykresie mamy stosunek dochodu na głowę w Wielkiej Brytanii i Polsce.
Powyższy wykres można podsumować jednym słowem – dramat. Jest to również lekcja na przyszłość dla krajów, które stworzyły imperium, że raczej nie należy go tracić, bo kończy się to dla imperialistów marnie. Brytyjczycy za czasów pani Thatcher wykonali rozpaczliwą próbę przełamania tendencji spadkowej, ale od 1991 roku stracili już większość zdobytego względem Polski terytorium. Nic dziwnego, że miotają się ostatnio rozpaczliwie próbując znaleźć wyjście z matni, w której się znaleźli. A to Szkoci zastanawiają się, czy nie wyskoczyć z tonącego statku, a to Anglicy próbując zapobiec kontynuacji tej relatywnej zapaści rozważają opuszczenie Unii Europejskiej. Z tego punktu widzenia masowa migracja Polaków do Wielkiej Brytanii z ostatnich wydaje się być jakimś sporym nieporozumieniem.
Prawie równie bogata jak Wielka Brytania była 140 lat temu Szwajcaria. Kraj ten nie stracił żadnego imperium, ale relatywna sytuacja Szwajcarów wydaje się być jeszcze bardzie tragiczna. Widać tu regularny trend spadkowy. Kto by pomyślał.
Poniżej umieściłem ranking krajów uszeregowanych pod względem wzrostu PKB na głowę w okresie minionych 140 lat.
Jak widać obok Wielkiej Brytanii i Szwajcarii za największych pechowców minionych 140 lat należy uznać Rumunię, Węgry, Belgię i Holandię. Generalnie najlepiej w tym okresie – prawie dwa razy lepiej niż Polska – radziły sobie kraje nordyckie Norwegia, Finlandia i Szwecja (Dania wypadła porównywalnie do naszego kraju).
Jeśli chodzi o Niemcy, to buksowały one względem Polski w okresie minionych 140 w miejscu. Może poszłoby im lepiej, gdyby nie ich zwyczaj rozpoczynania i przegrywania wojen światowych. Trudno uznać Polskę za zwycięzcę II Wojny Światowej, ale według danych z bazy Maddison Niemcy po przegrały ją znacznie bardziej niż Polska – zaraz po wojnie ich realny PKB na głowę spadł do polskiego poziomu. Trzeba natomiast Niemcom oddać, że potrafiły – podobnie zresztą jak po I Wojnie Światowej – wygrać pokój. Niemcy zresztą chyba sami po tych doświadczeniach doszli do wniosku, że wojowanie ani im nie wychodzi ani im nie służy.
Niezbyt dobrze krajom robią również wojny domowe. Przykładem może być Hiszpania, w której przed wybuchem wojny domowej końca lat 30-tych XX-wieku PKB na głowę był 1,61-krotnie wyższy niż w Polsce, a gdy wojna się skończyła wynosił już jedynie 0,82 polskiego.
Innym przykładem katastrofalnego wpływu wojen domowych na poziom życia może być Jugosławia.
Podobnie jak Jugosławii rozpad istniejącej struktury imperialnej nie posłużył dobrze obszarowi określanemu w bazie Maddison jak “former Soviet Union”. I rozpad imperium carów i rozpad imperium radzieckiego związane były z ponad 2-krotnym spadkiem poziomu życia w stosunku do Polski.
Obszar radziecki jawi się jednak jako bezkonkurencyjny lider lat 1921-1938, co wydaje się tłumaczyć sentyment, którym Rosjanie darzą ten okres bezprecedensowego terroru. Z poniższego zestawienia widać też, że II RP nie zdołała osiągnąć z takich czy innych względów jakiegoś przekonującego sukcesu w tym okresie.
Ten niewątpliwy sukces gospodarczy Sowietów w okresie międzywojennym, który zresztą został potwierdzony zwycięstwem ZSRR w II WŚ mógł polskim komunistom dawać nadzieje, że zreplikowanie tego systemu w naszym kraju również da dobre rezultaty. I tu przyszło rozczarowanie. W latach 1945-1991 tylko Albania i Węgry radziły sobie gorzej:
Powojenna konfiguracja gospodarczo-polityczna okazała się dla odmiany najbardziej korzystna dla krajów Zachodniej Europy a liderami okazały się Grecja, Włochy i Austria. Nic dziwnego, że Grecy tęskniąc za dawnymi czasami poparli ostatnio w wyborach danych komunistów, być może licząc, że w ten sposób uda im się po raz drugi wejść do tej samej rzeki.
Widząc postępującą relatywną degrengoladę bloku komunistycznego szczególnie rażącą w sąsiadującej z Europą Zachodnią Europie Środkowej Polska wykonała kolejną woltę porzucając blok komunistyczny i przyłączając się do zachodniego bloku kapitalistycznego.
Ta decyzja okazała się w latach 1991-2010 spektakularnym sukcesem. Koniec komunizmu lepiej zrobił jedynie Albanii.
Trudno się specjalnie dziwić, że Polacy stali się największymi euroentuzjastami w Europie.
Górna część powyższego rankingu jest zdominowana przez kraje postkomunistyczne, chociaż nie wszystkim upadek ZSRR i koniec komunizmu w Europie i okolicach wyszedł na zdrowie. Z pewnością Tadżycy, Mołdawianie, Ukraińcy, Kirgizi, Gruzinie, Macedończycy, Rosjanie czy Serbowie mogą mieć do tej zmiany stosunek ambiwalentny.
Dane kończą się na 2010 roku, a szkoda bo bardzo ciekawie wyglądałoby porównanie zachowania poszczególnych krajów w okresie kryzysu strefy euro. Ale na koniec tabelka ze zmianami PKB w okresie od końca 1998 roku, czyli dla okresu istnienia Europejskiej Unii Monetarnej:
Te lata to okres wzrostu ceny ropy naftowej (z 10 dolarów za baryłkę w 1998 roku do ponad 140 w 2008 roku), więc widać, że coś w tym okresie zaczęło się dziać np. w Azji Środkowej (Azerbejdżan!). Do 2010 roku pozytywnego wpływu strefy euro na wzrost gospodarczy w Europie Zachodniej nie można było dostrzec – kraje Europy Zachodniej robiły w tym okresie za czerwone latarnie tego zestawienia. Z pewnością ich relatywna pozycja w okresie następnych 5 lat się nie poprawiła.
Jak długo utrzyma się ta najwyraźniej korzystna dla naszego kraju konfiguracja gospodarczo-polityczna, która powstała na początku lat 90-tych? Czy ten trend minionego ćwierćwiecza, który uczynił z naszego kraju “zieloną wyspę” (nie jedyną, inną była w tym okresie Australia) jest rzeczywiście trwały? A może załamie się sam – np. pod ciężarem długu – bez konieczności zmiany globalnej konfiguracji. Czy też do jego przerwania przyczynią się błędne ruchy krajowych polityków? Trudno oczywiście powiedzieć. Jedno jest pewne. W krajach, które nie są beneficjentami obecnego układu narastać będzie presja na jego zmianę. Dobrze by było, by nowy ład, który być może wyłoni się po ewentualnym końcu obecnego, był jeszcze bardziej korzystny dla naszego kraju.