k(NO)w FUTURE

Czy polskie rządy manipulują koniunkturą gospodarczą w okresie przedwyborczym?

Hipoteza robocza: partie tworzące rządzącą w naszym kraju w danym momencie koalicję nie są wstanie odeprzeć pokusy pomanipulowania bieżącą koniunkturą gospodarczą, tak by “pożyczyć” trochę wzrostu gospodarczego z okresu po wyborach do Sejmu i “przenieść” go w okres przedwyborczy. Sprawdźmy ją.

Na poniższym wykresie rocznej dynamiki PKB w naszym kraju zaznaczyłem pionowymi kreskami daty wyborów do Sejmu: cienkimi przerywanymi pierwsze częściowo wolne wybory z czerwca 1989, pierwsze całkowicie wolne wybory z października 1991, oraz przedterminowe wybory z września 1993 i października 2007 i te pominąłem w analizie (raczej jest wątpliwe, by rząd był wstanie przygotować się na przedterminowe wybory, które zwykle były u nas zaskoczeniem). Zostały “terminowe” wybory z 1997, 2001, 2005, 2011 i 2015 roku, takie jak te, które odbędą się jesienią tego roku (ich daty zaznaczyłem grubymi ciągłymi liniami).

Zsynchronizujmy sobie te 6 cykli wyborczych na koniec I kwartałów lat wyborczych (terminowe wybory zawsze były na przełomie III i IV kw.).

Co się okazuje? Otóż w 4 na 5 przypadków tempo wzrostu PKB w każdym kwartale roku powyborczego było niższe niż w I kw. roku wyborczego (czyli 4,7 proc. w naszym przypadku). Wyjątkiem była ścieżka PKB po wyborach z 2005 roku, czyli uczciwością albo brakiem umiejętności manipulowania koniunkturą gospodarczą wykazała się koalicja SLD/PSL.

Projekcja uzyskana przez uśrednienie tych 5 historycznych ścieżek dynamiki PKB w okresie okołowyborczym spada do końca roku po wyborach.

Oczywiście skala domniemanego zjawiska nie jest duża, bo to powyborcze spowolnienie to raptem niecałe 1,5 pkt. proc. w stosunku do dynamiki PKB rejestrowanej w IV kw. roku wyborczego, czyli zaraz po wyborach.

W tym kontekście moja projekcja ścieżki PKB, nad którą zastanawiałem się wczoraj, a która robi dołek w I półroczu 2020, nie wygląda już tak całkiem nieprawdopodobnie.

Podsumowanie: w 4 na 5 przypadkach dynamika PKB po terminowych wyborach do Sejmu i Senatu była przez cały powyborczy rok niższa niż w I kw. roku wyborczego. To oczywiście może być przypadek, ale przedstawione dane nie pozwalają odrzucić hipotezy, że to efekt manipulacji rządu koniunkturą gospodarczą mających zwiększyć szanse rządzących partii na ponowne zwycięstwo wyborcze.