Zgodnie z moją “kanarkową” teorią kryptowalut (patrz “Zdechł kanarek“) – jako najbardziej spekulacyjna klasa aktywów pierwsze reagują na zmiany dopływu na rynki ilości finansowego “tlenu” – ostatnie tąpnięcie kursu bitcoina powinno zapowiadać rychłe kłopoty na rynkach akcji. Ale najpierw zajmijmy się samym bitcoinem.
W lipcu w komentarzu “Kanarek odleciał z Polski” umieściłem taką malowankę:
Sprawdziła się dosyć dobrze, bo obecnie zamiast 11300 BTC kosztuje 8300 USD.
25 września wygenerowany został sygnał zdefiniowany jako “BTC/USD spada w 3 sesje o ponad 15 proc. trafiając na 3-miesięczny dołek”.
Podobne sygnały pojawiały się wcześniej od 1 lutego 2018 oraz od 20 listopada 2018. W obu przypadkach kurs bitcoina spadał później o następne 24-46 proc. Gdyby coś takiego miało się zdarzyć się i teraz po wybiciu z ostatniej czerwcowo-wrześniowej konsolidacji, to kurs USD/BTC spadłby w ciągu następnych dni-tygodni do silnej strefy wsparcia wyznaczonej przez dołki z okresu luty-listopada 2018 (5903-6955 SD).
Zaznaczmy teraz te sygnały na wykresie S&P 500:
W obu przypadkach S&P później spadał – przeliczając to na obecne poziomy do 2656-2730 pkt.
Projekcja zrobiona z tych 2 ubiegłorocznych precedensów robi dołek za ok. 6 tygodni.
Podsumowanie: być może ostatnie załamanie kursu bitcoina stanowi sygnał ostrzegawczy przed spadkiem cen na Wall Street w ciągu następnych kilku tygodni tak ja podobne sygnały z początku lutego i z listopada 2019.