k(NO)w FUTURE

ZEA i Bahrajn testują jak szalone

Dwa dni temu pan NadaNullZero komentując tekst “Izrael (oraz Aruba i Bahrajn) wydają się na razie wyjątkami“), w którym zastanawiałem się, czy przypadek powtórnej ogólnokrajowej kwarantanny, do której doszło właśnie w Izraelu, może się niebawem powtórzyć w innych krajach, napisał:

“Niestety, dla jakości analiz, porównywanie danych pomiędzy krajami dla wykrytych zakażeń jest obarczone obecnie dużym ryzykiem błędu. Porównywać możemy jabłka z gruszkami z uwagi na różne metodologie testowania w różnych krajach.
Ba, nawet porównywanie danych dla tych samych krajów, z różnych okresów może prowadzić do błędnych wniosków.
Dobrym na to przykładem jest Polska oraz Włochy.
W ostatnich dniach, po zmianie metodologii (testowane są tylko osoby z objawami) mamy istotny w Polsce spadek wykrytych zakażeń. Pytanie czy ten spadek wystąpiłby w takim stopniu gdybyśmy nie przeszli na szwedzki model? Na pewno nie, a ja śmiem twierdzić, że spadku na pewno by nie było, bo niby dlaczego?
Z kolei porównując dane dla Włoch i Polski można sądzić, że we Włoszech epidemia w chwili obecnej ma większą skalę niż w Polsce. To może być jednak bardzo mylący wniosek. W tygodniu w Polsce wykonuje się obecnie ok. 20 tys testów i mamy 500-600 zakażeń, jak rozumiem nową metodologię MinZdrowia – większość z objawami. Tymczasem we Włoszech robią dziennie 90-100 tys. testów i mają ok. 1500 wykrytych przypadków zakażeń. 1/3 wykrytych zakażeń to przypadki z symptomami, 2/3 asymptomatyczne (czyli takie, które nie byłyby w ogóle badane w Polsce). Około 60% wyłąpywanych przypadków we Włoszech wynika ze „screeningu”, czego w Polsce się nie robi. Po takim pobieżnym zagłębieniu się w liczby okazuje się, że obecnie sytuacja epidemiologiczna we Włoszech jest znacznie korzystniejsza niż w Polsce.
Nota bene oczywistym wnioskiem będzie, że za miesiąc-dwa już na gołych danych w Polsce może być znacznie gorzej niż we Włoszech, no chyba że zachowania społeczne Włochów będą dużo bardziej nieodpowiedzialne niż Polaków.
Rozumiem, że tak krawiec kraje jak mu materii staje, tj nie mamy dobrych danych i musimy bazować na tym co jest dostępne, ale warto zastrzeżenie zrobić.”

Trudno się z tym nie zgodzić, więc wczoraj obiecałem, że spróbuję dziś rozjaśnić kwestię zależności liczby wykrywanych w danym kraju nowych przypadków zarażenia od liczby wykonywanych tam testów. Chciałem wykorzystać do tego celu dostępne w Macrobondzie gromadzone na bardzo interesującej stronie ourwolrdindata.org dane na temat liczby przeprowadzanych w danym kraju testów na obecność koronawirusa.

Nawiasem mówiąc polecam tę stronę osobom zainteresowanym tematem, bo można tam znaleźć oprócz gołych danych również próby ich analizy jak na przykład poniższy wykres zależności liczby testów na 1000 mieszkańców od PKB na głowę mieszkańca w danym kraju.

Na tym wykresie Polska, dla której etykieta się nie wyświetliła z powodu zagęszczenia danych w tym miejscu, jest pomiędzy Chorwacją, Łotwą i Słowenia.

Ten wykres wyraźnie sugeruje, że dane z biednych krajów na temat skali epidemii mogą być rzeczywiście wyraźnie zaniżone z powodu małej liczby tam przeprowadzanych testów.

Ja chciałem zrobić podobny wykres, w którym liczba wykrywanych przypadków zarażenia byłaby odniesiona do liczby przeprowadzanych testów. Nie zdążyłem tego zrobić, wiec na razie przedstawiam jedynie wykres pokazujący listę krajów posortowaną według liczby testów na głowę mieszkańca w okresie minionego miesiąca (z jakichś względów w tym zbiorze danych nie ma Polski).

Powered by macrobond.com

Jak widać bogate Zjednoczone Emiraty Arabskie w ciągu minionego miesiąca przetestowały aż 22,9 proc. swojej populacji, zaś będący na drugim miejscu w tym zestawieniu Bahrajn 20,4 proc. Izrael jest w tym rankingu na 5-tym miejscu (za Danią i Maltą), więc można powiedzieć, że skoro szukali, to znaleźli.

Na drugim biegunie są w większości biedne kraje afrykańskie (5 w ostatniej 10-ce plus również nie za bogate azjatyckie Birma, Wietnam, Bangladesz czy Indonezja).

Z drugiej strony mediana wieku w Nigerii, w która w tym zestawieniu jest na 2-gim miejscu od końca to 17,9 lat. Taka sama mediana w Niemczech to 45,9 lat. Biorąc pod uwagę średni wiek osób, które umierają na COVID-19, można się zastanowić, czy w krajach afrykańskich podobnych do Nigerii, ta epidemia jest aż tak bardzo realnym problemem (starzy ludzie nie mogą umrzeć skoro ich nie ma?).

Pewną zagadką są dla mnie bogate Tajwan i Japonia, gdzie według tych danych również nie przeprowadza się zbyt wielu testów.

Podsumowanie: szukajcie a (być może) znajdziecie?