k(NO)w FUTURE

S&P 500 contra ropa naftowa

S&P 500 ustanowił 16 czerwca swój dotychczasowy dołek rozpoczętej na początku stycznia zniżki, po czym w trakcie 33 sesji wzrósł o 13,2 proc., co były najsilniejszą tego typu zwyżką od 2020 roku.

S&P 500 osiągnął w trakcie tego wzrostu najwyższy poziom od 2 miesięcy docierając w okolice potencjalnie istotnego poziomu oporu wyznaczanego w okolicach ok. 4180 pkt. przez maksima indeksu z przełomu maja i czerwca oraz minima z końca lutego i pierwszej połowy marca.

Prawie dokładnie w czasie, w którym S&P 500 wykonywał ten najsilniejszy od ponad 2 lat 30-sesyjny wzrost, cena ropy naftowej zachowywała się prawie dokładnie odwrotnie spadając ze swoich przekraczających 120 dolarów za baryłkę (WTI) poziomów z pierwszej połowy czerwca do najniższego od końca lutego (czyli od momentu rozpoczęcia rosyjskiej agresji wojskowej na Ukrainę) poziomu poniżej 90 dolarów.

Ewidentnie widać tu silnie odwrotną korelację i można zakładać, że nadal losy obu rynków – amerykańskiego rynku akcji i rynku ropy naftowej – będą w ten sposób powiązane. Ostatnie zachowanie ceny ropy naftowej można traktować jako jej próbę wybicia się w dół z formacji podwójnego szczytu (130 USD za baryłkę w marcu, 123 USD w czerwcu).

Jej rozmiary sugerują spadek w okolice poziomu 72 USD, a być może nawet do wsparcia wyznaczanego przez minima z sierpnia i grudnia ub.r. (ok. 65 USD).

W takim scenariuszu – zakładając utrzymywanie się wspomnianej powyżej korelacji – S&P 500 kontynuowałby rozpoczętą w czerwcu zwyżkę, być może do okolic poziomu 4600 pkt., gdzie znajduje się kolejny ważny poziom oporu wyznaczany przez szczyt z końca marca i dołki końca lutego i pierwszej połowy marca br. Warto zwrócić uwagę, że S&P 500 wybił się już z górą z kanału trendu spadkowego, w obrębie którego przebywał od początku roku. W takim przypadkach należy oczekiwać kontynuacji wzrostu o szerokość kanału, czyli w obecnej sytuacji gdzieś do okolic poziomu 4500 pkt.

Oczywiście otwartą kwestią jest to, czy ten ruch nastąpi już teraz, czy zostanie poprzedzony korektą spadkową ostatnich wzrostów, która mogłaby dotrzeć do wsparcia na poziomie ok. 3900 pkt. („prawe ramię” formacji „odwróconej głowy z ramionami” tworzącej się od 3 miesięcy?). Osobiście skłaniam się ku takiemu właśnie scenariuszowi, chociaż do jego materializacji potrzebne by było jakieś wydarzenie, które na parę tygodni „uratuje ropę”. OPEC+ w tym tygodniu praktycznie znowu odmówiła USA zwiększenia produkcji ropy naftowej, bo zapowiedziany wzrost wydobycia o 100 tys. baryłek dziennie jest zupełnie nieznaczący.