k(NO)w FUTURE

Geopolityka jest już passé – teraz en vogue będzie chronopolityka.

W dyskusjach toczonych z Czytelnikami mojego bloga od jakiegoś czasu – nieco żartobliwie – przedstawiałem się jako twórca nowej dziedziny “wiedzy”, którą nazwałem “chronopolityką”. Według moich wyobrażeń zainspirowanych pojęciem czasoprzestrzeni chronopolityka miała być uzupełnieniem/konkurencją dla geopolityki. O ile ta druga zajmuje się generalnie wpływem środowiska geograficznego na warunki prowadzenia polityki zagranicznej:

Geopolityka jest nauką o zastosowaniu zasad geografii w polityce światowej – The Columbia Encyclopedia 1965,

Geopolityka zajmuje się badaniami wzajemnych relacji między naturalnymi elementami geografii a polityką państw – Dictionnaire de Robert 1965,

Geopolityka jest nauką, która bada relację między cechami geograficznymi państwa a jego polityką – Grand Dictionnaire Larousse 1983,

Geopolityka jest zastosowaniem wiedzy geograficznej do polityki światowej – William T. Fox, Geopolitics and International Relations, [w:] NATO Adwanced Reaserch Workshop, Bruksela 1983,

Geopolityka współcześnie bada rywalizację między supermocarstwami (układ Wschód-Zachód) o dominację nad strefami peryferyjnymi (układ Północ-Południe) – Peter Taylor, Political geography of the Twentieth Century: a Global Analyzis, Londyn 1993,

Geopolityka zajmuje się zmiennymi układami sił na niezmiennej przestrzeni – Leszek Moczulski, Geopolityka Potęga w czasie i przestrzeni, Warszawa 1999,

Geopolityka to doktryna polityczna głosząca, że zjawiska, procesy i fakty polityczne są wyznaczane przez warunki geograficzne – Słownik Języka Polskiego PWN.

… o tyle chronopolitykę definiowałem na swoje potrzeby jako badanie wpływu pozycji świata lub jego części w obrębie różnych długoterminowych cykli (politycznych, gospodarczych, finansowych, społecznych, kulturalnych, religijnych, artystycznych, demograficznych, klimatycznych itp. itd.) na prowadzenie polityki.

Moje komentarze “Kryzysy i wojny” czy “Belle Epoque” były klasycznymi rozumowaniami chronopolitycznymi.

Trochę to wszystko traktowałem jako zabawę będącą pretekstem do nauki historii, ale w tym tygodniu przez przypadek trafiłem na tekst z września 2017 roku autorstwa jednego ze współpracowników amerykańskiego Stratforu. który nosił tytuł: “Chronopolitics: Long Wave Theory Comes Up Short“. W tym tekście i powiązaną z nim krytyką poglądów Steve’a Banonna (pierwszego szefa strategów Trumpa) znalazłem nie tylko słowo “chronopolityka”:

A low ebb for cyclical theories may stem in part from an academic preference for narrow specialization over windy big think. But we at Stratfor cannot afford the comfortable security of specialization. The entire globe is our beat, and cyclical interpretations of history deserve our attention if only because “chronopolitics,” as one of its theorists dubs it, may have important things to say about geopolitics.

Geopolitics acknowledges the importance of large patterns in space — oceans, landmasses, mountain ranges, distances and contiguities. Chronopolitics asks whether historical time has its own large patterns to which we should also attend.

… ale też moje standardowe grepsy:

History may not repeat itself precisely, but according to Steve Bannon, it sure does rhyme. 

Making accurate predictions is hard — especially, as Yogi Berra says, about the future. 

… i przede wszystkim odwołanie do lansowanej przeze mnie od dawna w tym miejscu koncepcji cykli hegemonicznych Jerzego Modelskiego:

So it comes as some surprise to see Strauss and Howe reaching back past Toynbee to Plato and Polybius to support their cyclical theory. And they are not alone among moderns; a small band of cyclical enthusiasts share their view. Strauss and Howe’s notes lead in particular to an anthology, Exploring Long Cycles, published in 1987. Its editor, George Modelski, presents sea power as the most appropriate measure of global reach and then maps modern history according to what he calls “The Long Cycle, 1494-1993.”

Trudno mi się więc oprzeć wrażeniu, że chłopaki ze Stratforu trochę ściągali na klasówce, ale oczywiście nie mogę mieć pewności.

Potraktowałbym to jako ciekawostkę, ale zachęcony tym odwołaniem do chronopolityki poszukałem w sieci i trafiłem na informację o planowanej przez German Historical Institute w Londynie na maj przyszłego roku konferencji zatytułowanej “Chronopolitics: Time of Politics, Politics of Time, Politicized Time“. Nie miałem na razie czasu rozszyfrować znaczenia, które organizatorzy tej konferencji nadają słowu “chronopolityka” (możliwa jest inna interpretacja chronopolityki jako metody zarządzania przez polityków społeczną percepcją czasu a pewnie i jeszcze inne ujęcia tematu).

Coś się chyba jednak w temacie dzieje i jakkolwiek po dalszym przeszukiwaniu sieci okazało się, że pojęcie nie jest wcale nowe (więc to nie ja je wymyśliłem), ale widać jakieś rodzące się zainteresowanie tą kwestią, więc postanowiłem postawić sformułowaną w tytule niniejszego wpisu tezę.

Podsumowanie: chronopolitics, fuck yeah!