Pora wyłożyć na stół kolejny element układanki, który być może zbliży nas do celu, jakim jest stworzenie wiarygodnego obrazy przyszłej koniunktury na rynkach finansowych. Tym kawałkiem puzzla jest pozycja dolara amerykańskiego w obrębie jego domniemanego 16-letniego cyklu. “Od zawsze” starałem się śledzić ten czynnik uznając go za jeden z kluczowych przy analizie pespektyw poszczególnych rynków. Ponieważ wnioski, które można otrzymać z analizy sytuacji dolara robią się coraz bardziej interesujące, to pora poświęcić tej kwestii więcej miejsca. Zgodnie z zasadą “że jeden obraz jest wart 1000 słów” cała idea została zilustrowana na poniższym wykresie i od razy zastosowana do rynku surowców:
Jak widać amerykański dolar znajduje się w bessie nie po raz pierwszy. Od momentu załamania się w 1971 roku systemu monetarnego z Bretton Woods długotrwały trend spadkowy USD pojawił się już po raz trzeci. W latach 70-tych dolar zrobił dołek (1978) po ponad 7 latach spadku a pozostał słaby przez lat prawie 10 (do 1980 roku). Pół pokolenia później dolar spadał przez 7 lat (od 1985 do 1992 roku) a pozostawał słaby również przez 10 lat (do 1995 roku). W obecnym cyklu spadek dolara zaczął się w latach 2001-2002 i na razie kulminował po ok. 7 latach w 2008 roku. Gdyby poprzednie cykle miały być dla nas wzorcem, to rok 2012 powinien przynieść ostateczne zakończenie okresu słabości dolara rozpoczętego pęknięciem bańki na rynku Nasdaq i wejście amerykańskiego dolara w okres silnej hossy analogicznej do tej z lat 1980-1995 czy też 1995-2001. Każdy chyba przyzna, że taki rozwój wydarzeń byłby dla całego świata olbrzymim szokiem.
Co cen surowców, których indeks przedstawiono na powyższym rysunku, to widać wyraźnie, że zarówno w 1980 jaki i w 1996 roku Goldman Sachs Commodity Index przygotowywał się do ustanowienia pod koniec roku wtórnego szczytu wypadającego kilka lat po szczycie pierwotnym (1974, 1990). Zarówno w 1980 jak i w 1996 roku GSCI wzrósł o odpowiednio +13 proc. i +5,8 proc., ale po wyborach wraz z umocnieniem dolara nadchodziło załamanie cen surowców (-25 proc. w 1981 roku, -9,4 proc. w 1982 roku oraz -18,4 proc. w 1997 roku i -24,3 proc. w 1998 roku). Jeśli ten pół-pokoleniowy rytm zostanie zachowany, to o ile 2012 roku zapowiada się na rynku surowców względnie dobrze, o tyle lata 2013-2014 powinny tu przynieść drastyczną przecenę.
Warto zwrócić uwagę, że za tym 16-letnim wykresem zdaje się kryć bardzo intrygujący rym polityczny: obecna sytuacja w której w 2012 roku urzędujący prezydent z ramienia Partii Demokratycznej (Obama) przygotowuje się do walki o drugą kadencję, jest analogiczna do tej z 1996 roku, kiedy to inny urzędujący prezydent-Demokrata (Clinton) przygotowywał się do starań o reelekcję, czy tej z 1980 rok, kiedy w identycznej sytuacji znajdował jeszcze inny demokratyczny prezydent (Carter).
Mój “model” częściowo się załamuje kolejne 16 lat wcześniej. Zgodnie z nim mamy obecnie odpowiednik lutego 1964 roku. Powinien to być okres przygotowań urzędującego prezydenta z Partii Demokratycznej – wtedy był to Kennedy – do walki o drugą kadencję, czego Kennedy nie mógł jednak robić z tej prostej przyczyny, że nieżył już od 3 miesięcy.
Wszystko wraca do normy w 1948 roku wraz z Demokratą Trumanem, który w tym roku został wybrany na drugą kadencję w Białym Domu i ostatecznie rozłazi w 1932 roku, kiedy to Roosevelt – co prawda Demokrata – rozpoczynał dopiero swoją pierwszą kadencję.