Ceny surowców najniżej od ponad 5 lat

W komentarzu z poprzedniego tygodnia marudziłem, że uzyskana projekcja wartości S&P 500 osiąga szczyt już wiosną 2016 roku, a nie – jak wolałbym z innych względów – dopiero w 2017 roku. Dziś więc dla odmiany projekcja – uzyskana na podstawie zupełnie odmiennych przesłanek – który rośnie aż do połowy 2017 roku. 

W ostatnich dniach Goldman Sachs Commodity Index spadł do najniższego poziomu od października 2009 roku, czyli od 62 miesięcy. W okresie minionego pokolenia podobny sygnał pojawił się jedynie dwukrotnie: w lutym 1985 roku oraz w marcu 1998 roku.

 

 

Z mojego punktu widzenia te dwa sygnały z przeszłości pojawiały się podczas spadkowych faz cyklu Kuznetsa (ochrzczonego nazwiskiem urodzonego na Polesiu noblisty  z 1971 roku). Cykl ten należy rozumieć jako cykl inwestycji w infrastrukturę służącą do wydobycia i transportu podstawowych surowców. Zgodnie z naturą cyklu koniunkturalnego inwestycje te są na wysokim poziomie, gdy ceny surowców są rekordowe, a wysoki poziom inwestycji w infrastrukturę służącą do wydobycia i transportu surowców z czasem przekłada się na wzrost podaży surowców i spadek ich cen. Wydaje się, że szok naftowy z ropą po prawie 150 dolarów w 2008 roku, będąca nań reakcją „rewolucja łupkowa” i obecny spadek cen ropy będący po części skutkiem rosnącej w USA produkcji surowców energetycznych, to klasyczna ilustracja tego mechanizmu.

W obu tych przypadkach omawiany sygnał pojawiał się po przełamaniu dolnego ograniczenia wieloletniego trendu wzrostowego. Dokładnie takie przełamanie linii trendu poprowadzonej przez dołki z 2001 i 2009 roku nastąpiło w listopadzie. 

Po analogicznym do obecnego sygnale z lutego 1985 roku GSCI spadał jeszcze o 24,2 proc. w ciągu następnych 17 miesięcy, a po sygnale z marca 1998 o 20,3 proc. w ciągu następnych 9 miesięcy.

Co ciekawe w obu przypadkach spadające ceny surowców uruchamiały zmiany w Rosji: w 1985 roku Czernienkę zastąpił Gorbaczow, który ogłosił „pierestrojkę”, w 1998 roku „kryzys rosyjski” skutkował odejściem Jelcyna ze stanowiska prezydenta i zastąpieniem go przez Putina.

 


 

Zdrowy rozsądek podpowiada, że rynki akcji krajów rozwiniętych powinny kwitnąć w okresie spadających i niskich cen surowców. I tak było rzeczywiście w obu poprzednich cyklach:

 

 

Tak wyglądały ścieżki S&P 500 wokół tych sygnałów:

 


 

Jest fascynujące, że w obu przypadkach sprzedaż po 630-636 sesjach od pojawienia się sygnału (czyli odpowiednio w sierpniu 1987 i wrześniu 2000), była optymalna strategią.

Na krótszą metę początku silnej – nawet 20 proc. – korekty można oczekiwać za za 4-5 miesięcy:

 


 

Projekcja wartości S&P 500 uzyskana przez uśrednienie obu historycznych ścieżek rośnie do okolic maja 2017 sięgając poziomu 3326 pkt. 

 

 

Tydzień temu wyszło mi 2934 punktów w maju 2016. Oczywiście przyszłość może być tylko jedną i można wyobrażać sobie, że będzie jakąś wypadkową tych i im podobnych projekcji. Dziś ważne jest, że te daty ciągle znajdują się w przyszłości, a sugerowane poziomu zdecydowanie przewyższają obecną wartość S&P 500, co sugeruje, że ewentualne spadki cen amerykańskich akcji w najbliższej przyszłości będą jedynie kolejnymi korektami trwającej hossy.

Dodaj komentarz