Ile mamy czasu do końca hossy na Wall Street?

Podczas swojej prezentacji zatytułowanej “Ile mamy czasu do końca hossy na Wall Street?” na zakończonej w niedzielę organizowanej przez SII konferencji Wall Street w Karpaczu przedstawiłem między innymi uaktualnienie kilku projekcji wartości S&P 500, które w ostatnich latach pozwalały z większą lub mniejszą precyzją przewidywać zachowanie cen akcji na Wall Street. Chciałbym te uaktualnione projekcje tu przedstawić a ich wskazania potraktować jako przyczynek do odpowiedzi na pytanie o to, czy słabość rynków zagranicznych z okresu ostatnich 3 tygodni, to ciągle jeszcze korekta globalnej hossy czy też już początek czegoś poważniejszego.

Zacznę od uaktualnienia projekcji zachowania S&P 500 wykonanej na podstawie synchronizacji kolejnych cykli stopy bezrobocia w USA (cykl Juglara):

 

 

Jak widać środowa wartość S&P 500 przekracza obecny poziom projekcji o 5,2 proc., ale zgodnie z nią hossa powinna skończy się dopiero za ok. 271 sesji, gdy indeks osiągnie okolice poziomu 1812 pkt. Daje to potencjał wzrostowy rzędu +12,5 proc.

Przyjrzyjmy się teraz uaktualnionej projekcji wartość S&P 500 z jesieni 2011 opartej na uśrednionym zachowaniu indeksu po następujących po sobie epizodanych panicznej sprzedaży i panicznych zakupów:

 

 

Tu lokalne “przewartościowanie” w stosunku do ścieżki projekcji wynosi 5 proc., a potencjał wzrostowy do zrealizowania w trakcie następnych 236 sesji jedynie 3 proc.

Kolejna projekcja oparta była na zachowaniu S&P 500 po krachach o przynajmniej 48 proc. z poziomów historycznych szczytów:

 

 

 W tym przypadku potencjał wzrostowy do zrealizowania w przeciągu 113 sesji wynosi +9,4 proc. przy lokalnym przewartościowaniu w granicach 0,7 proc.  

Na koniec dorzucę projekcję wartości S&P 500 opartą o sygnał z kwietnia, kiedy to różnica pomiędzy udziałem optymistów a udziałem pesymistów w sondażu Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych spadła do widzianego wcześniej w okresie minionego ćwierćwiecza jedynie 6-krotnie poziomu niższego niż -35 pkt. proc.:

 

 

 

Tutaj S&P 500 jest 0,8 proc. poniżej poziomu projekcji, a do celu zwyżki, który powinien zostać osiągnięty za 123 sesji brakuje mu 16 proc.

Uśredniając wnioski płynące z zachowania tych 4 projekcji otrzymujemy wniosek, że S&P 500 powinien mieć obecnie wartość ok. 1573,7 pkt. (a ma 2,5 proc. więcej), a cel obecnej hossy można ulokować w okolicach poziomu 1777 pkt. Te już nie tak ekscytujące +10,2 proc. w stosunku do obecnego poziomu miałoby być zrealizowane w ciągu 186 sesji, a więc mniej więcej 9 miesięcy (i to jest odpowiedź na zadane w tytule pytanie). Mamy czerwiec 2013 roku, więc za 9 miesięcy wypada marzec 2014, która to data byłaby z wielu względów bardzo eleganckim momentem na wielki finał trwającej na Wall Street od marca 2009 roku hossy na globalnym rynku akcji. Oczywiście rynek będzie miał pewnie w zanadrzu niejedną niespodziankę, ale traktując powyższy wniosek poważnie dojdziemy do wniosku, że ostatnia słabość rynków akcji na świecie (na razie dla odmiany w stosunku do sytuacji z początku roku wyniośle ignorowana przez GPW) jest i tym razem jedynie korektą, którą można wykorzystać do krótkoterminowych zakupów akcji.

 

Dodaj komentarz